Satelity meteorologiczne ukazują wyjątkową urodę głębokiego niżu, który jeszcze wczoraj (7.05) znajdował się nad Atlantykiem, a obecnie wkracza już nad zachodnie krańce Europy. Niemieccy meteorolodzy nadali mu imię Yukon. Chmury wirują w nim przeciwnie do ruchu wskazówek zegara w kierunku centralnej części, gdzie ciśnienie jest najniższe i wynosi 975 hPa.
Zazwyczaj układy niżowe nad Atlantykiem nie są tak perfekcyjnie uformowane, w przeciwieństwie do niżów z północnego Pacyfiku. Yukon przypomina niezwykle symetryczny wir, niczym olbrzymi ślimak wciąga w siebie chmury.
W pasie od Wysp Brytyjskich przez Francję po Hiszpanię padają ulewne deszcze, niebo przecinają błyskawice, a wiatr gwałtownie się wzmaga. Najmocniej wiać będzie na wybrzeżach Zatoki Biskajskiej w zachodniej Francji i północnej Hiszpanii, gdzie porywy wiatru mogą przekraczać 120 km/h i może dojść do powodzi sztormowej.
W ciągu niecałych 2 dni na całą zachodnią część Europy spadnie przeważnie od 10 do 20 mm deszczu, ale lokalnie znacznie więcej, zwłaszcza podczas burz. Sporo opadów spodziewanych jest w Alpach, gdzie może padać zarówno deszcz, jak i śnieg.
A jakiej aury spodziewamy się w Polsce? Fronty atmosferyczne związane z tym niże dotrą nad zachodnie i południowe regiony naszego kraju w nocy ze środy na czwartek (8/9.05). Chwilami padać będzie dość obficie, zwłaszcza o poranku w pasie od zachodniego Pomorza przez Ziemię Lubuską po Dolny Śląsk.
W ciągu dnia w czwartek (9.05) opady rozprzestrzenią się na pozostałe regiony kraju, nie dotrą jedynie na krańce wschodnie. Po południu i wczesnym wieczorem na krańcach zachodnich może miejscami słabo zagrzmieć. Spadnie przeważnie od 1 do 5 mm deszczu, a więc niewiele, jednak miejscami na południu kraju sumy opadów przekroczą 10 mm, a na zachodzie dojdą nawet do 15 mm.
Temperatura jeszcze bez rewelacji, ponieważ termometry w najcieplejszym momencie dnia wskażą na ogół od 10 do 15 stopni. Jednak odczuwalnie będzie dużo chłodniej, ponieważ spodziewamy się porywistego wiatru wiejącego z południowego wschodu.
Front atmosferyczny rozgości się na dobre w piątek (10.05), a to oznacza, że prawie przez cały dzień należy się liczyć z przelotnymi opadami, którym mogą miejscami towarzyszyć słabe burze. Podczas burz padać będzie ulewnie, będzie też porywiście wiać. Wreszcie się ociepli, ale deszcze nie pozwolą nam w pełni cieszyć się ciepłem między 15 a 20 stopni.
W sobotę (11.05) poprawa pogody w zachodnich województwach, gdzie opady ustaną, a niebo zacznie się przejaśniać i rozpogadzać. Na pozostałym obszarze popada, najdłużej w dzielnicach wschodnich. Tam też może zagrzmieć.
Temperatura na północy nie będzie zachwycać, ponieważ sięgnie najwyżej 11 stopni. Im dalej na południe, tym będzie cieplej, nawet do 17 stopni na Śląsku i w Małopolsce.
Jeśli liczycie na słoneczną niedzielę (12.05) to w województwach południowych, wschodnich i centralnych poczujecie się zawiedzeni. Tam przez cały dzień będzie padać, chwilami lać. W dodatku na południowym wschodzie pojawią się burze.
Najbardziej rozczarowująca będzie jednak temperatura, która na południu i w centrum, w strugach deszczu, sięgnie zaledwie 7-8 stopni. Dla porównania na zachodzie będzie 11-13 stopni, a na południowym wschodzie prawie 20 stopni.
Póki co nic nie wskazuje na rychłą i długotrwałą stabilizację pogody. Z jednej strony to dobrze, bo deszcz jest potrzebny na polach i w lasach, jednak większości z nas marzy się maj równie suchy i słoneczny, co kwiecień. My jednak sobie, a pogoda sobie.
Źródło: TwojaPogoda.pl