FacebookTwitterYouTubeIstagramRSS

Z Gór Świętokrzyskich dostrzegł najwyższy wieżowiec w Warszawie. Jak tego dokonał?

Nasz czytelnik dostrzegł z Łysej Góry w Górach Świętokrzyskich, z odległości 152 kilometrów, Varso Tower, najwyższy budynek w Warszawie, w Polsce i w całej Unii Europejskiej. Jak to możliwe?

Varso Tower, najwyższy budynek w Polsce i Unii Europejskiej. Fot. Varso.com
Varso Tower, najwyższy budynek w Polsce i Unii Europejskiej. Fot. Varso.com

Mamy kolejny rekord w długodystansowych obserwacjach. Pobił go nasz czytelnik Paweł Kłak, który w poniedziałek (22.05) wybrał się przed świtem na gołoborze na Łysej Górze w Górach Świętokrzyskich.

Obserwacjom sprzyjała bardzo dobra przejrzystość powietrza, ale nie tylko. Miała miejsce bardzo silna refrakcja, która pozwoliła obserwatorowi dosłownie zajrzeć za horyzont, ponieważ w zwyczajnych warunkach bardzo odległe obiekty powinny być schowane.

Wieżowiec Varso Tower (310 metrów) w Warszawie widoczny z Łysej Góry w Górach Świętokrzyskich, z odległości 152 kilometrów. Fot. Paweł Kłak / dalekiewidoki.pl

Jednak za sprawą mas powietrza o zróżnicowanych parametrach doszło do znacznego ugięcia się promieni świetlnych i w odległości 152,1 kilometra ujawnił się Varso Tower, czyli najwyższy drapacz chmur nie tylko w Polsce, ale też w całej Unii Europejskiej. Jego wysokość wraz z anteną wynosi 310 metrów. Paweł zdjęcie wykonał aparatem fotograficznym Canon 6D (FF) z obiektywem Sigma 150-500 mm.

Wieżowiec znajduje się w sercu Warszawy, a to oznacza, że pobity został dotychczasowy rekord odległości zaobserwowania budowli w polskiej stolicy. Wynosił on 83,3 kilometra. 7 września 2021 roku obserwacji dokonano z wiaduktu nad autostradą A2 w Kalenicach.

Wieżowiec Varso Tower (310 metrów) w Warszawie widoczny z Łysej Góry w Górach Świętokrzyskich, z odległości 152 kilometrów (po lewej), a tak ten budynek wygląda z bliska (po prawej). Fot. Paweł Kłak / dalekiewidoki.pl (po lewej) Varso.com (po prawej).

Świetny punkt obserwacyjny

Gołoborze na Łysej Górze to według naszego czytelnika świetne miejsce do prowadzenia długodystansowych obserwacji również innych polskich miast, w tym m.in. Lublina i Rzeszowa. Przy sprzyjających warunkach można dostrzec obiekty w kilku województwach.

Paweł Kłak, którego pasją od 2 lat jest dostrzeganie charakterystycznych szczytów górskich z bardzo dużych odległości, a następnie ich fotografowanie i opisywanie zdjęć, na początku roku uwiecznił tatrzańską Łomnicę z Góry Kamieńskiej, położonej na Nizinie Mazowieckiej, zaledwie 50 kilometrów od Łodzi. Dzielił je dystans aż 230 kilometrów.

Tatrzańskie szczyty widoczne z Góry Kamieńskiej na Ziemi Łódzkiej, z odległości 230 kilometrów. Fot. Paweł Kłak / dalekiewidoki.pl

Jak wyglądają dalekie obserwacje?

Zazwyczaj jesteśmy w stanie dostrzec obiekty znajdujące się na wysokości naszych oczu nie dalej niż w promieniu do 5 kilometrów od nas. Jednak, gdy są one wysokie, to zobaczymy je nawet z odległości 50 kilometrów. Widoczność ogranicza nam po pierwsze zanieczyszczenie powietrza, a po drugie krzywizna Ziemi.

Jeśli więc powietrze jest bardzo przejrzyste, co ma miejsce zwykle podczas napływu masy arktycznej, podczas silniejszego wiatru i pogodnego nieba, to wówczas im wyżej się znajdujemy, tym dalsze obiekty możemy dostrzec, zwłaszcza te najwyższe. Dlatego najlepiej obserwuje się szczyty górskie.

Najwyższe polskie szczyty widoczne z okolic Zamku w Bodzentynie w woj. świętokrzyskim. Fot. Paweł Kłak / dalekiewidoki.pl

Z kolei lekarstwem na krzywiznę Ziemi jest inwersja temperatury. Gdy zimna masa powietrza z powodu swojego ciężaru opada, a ponad nią wślizguje się lżejsze powietrze ciepłe. Wówczas następuje odwrócenie pionowego rozkładu temperatury, bo im wyżej się znajdujemy, tym jest cieplej, a nie zimniej, jak ma to miejsce zazwyczaj.

To zjawisko wywołuje fatamorganę (miraż), tą samą, która znana jest nam z filmów o pustyniach, gdy spragniony bohater przemierza wydmy, a jego oczom ukazuje się zbiornik z krystalicznie czystą wodą, który jak się później okazuje jest tylko złudzeniem.

Jednak mirażu doświadczamy też jadąc samochodem w słoneczny i upalny dzień. Wówczas w oddali na drodze pojawiają się kałuże, których tak naprawdę nie ma. Im bliżej się ich znajdujemy, tym się one oddalają.

Tatry Zachodnie widziane ze wsi Cerle w gminie Bodzentyn. Baraniec – 212,9 km. Najdalsza obserwacja z województwa świętokrzyskiego. Fot. Paweł Kłak / dalekiewidoki.pl

Miraż polega na powstawaniu pozornego obrazu odległego przedmiotu, w wyniku różnych współczynników załamania światła, w warstwach powietrza o zróżnicowanej temperaturze. Jest w zasadzie prostym zjawiskiem fizycznym.

Promień światła trafiając w znajdujące się bliżej ziemi (wody) rozgrzane powietrze, które ma niższą gęstość, skręca nieco ku powietrzu chłodniejszemu, a więc o wyższej gęstości. Dlatego też, idąc za naszym wcześniejszym porównaniem, będąca wybawieniem oaza jest tylko odbiciem nieba w czymś, co wydaje się wielką kałużą.

Coraz dalsze obserwacje

Paweł bije wciąż to nowe rekordy w swoich obserwacjach. 20 października odnotował wcześniejszy. Wtedy udało mu się uwiecznić Baraniec w słowackich Tatrach Zachodnich z okolic ruin Zamku w Bodzentynie w Górach Świętokrzyskich.

Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że oba miejsca dzieli odległość aż 212,9 kilometra. To najdalsza obserwacja Tatr Zachodnich z Polski oraz najdalsza w ogóle obserwacja długodystansowa z terenu województwa świętokrzyskiego.

Tatry Zachodnie widziane ze wsi Cerle w gminie Bodzentyn. Najdalsza obserwacja z województwa świętokrzyskiego. Baraniec, Trzy Kopy, Hruba Kopa, Banówka. Fot. Paweł Kłak / dalekiewidoki.pl

Było to duże wyzwanie, ponieważ Barańca nie mogły zasłaniać domy i drzewa. Trzeba było trafić w bardzo wąski prześwit. Paweł zdjęcie wykonał aparatem fotograficznym Canon 1100D z obiektywem Sigma 150-500 mm.

Skąd pasja do długodystansowych obserwacji?

Paweł razem z żoną Martą oraz córeczkami Alicją i Asią lubi podróże małe i duże. Zdobywając razem kolejne szczyty do odznaki „Korony Gór Świętokrzyskich” zainteresował się tym, co z tych szczytów widać. Tak zrobił pierwsze zdjęcie Tatr z Gór Świętokrzyskich.

Potem znalazłem podobne zdjęcia w internecie. Po jakimś czasie ze zwykłego hobby zrodziła się pasja. Zacząłem szukać nowych miejsc i rekordów oraz zdobywać wiedzę. Pasja czasochłonna i wymagającą cierpliwości - powiedział serwisowi TwojaPogoda.pl Paweł Kłak.

W jaki sposób zrobić takie zdjęcie?

Paweł twierdzi, że można wykonać obserwację długodystansową nawet z 200 kilometrów bez specjalnego przygotowania. Dostęp do informacji jest powszechny. Ktoś, kto widział takie zdjęcia w sieci i zna konkretne miejsce, trafia na dobrą pogodę oraz czas i mając przy sobie nawet dobrej jakości aparat w telefonie może bez problemu taką obserwację wykonać.

Są obserwacje długodystansowe, do których trzeba się przygotować zarówno merytorycznie, jak i logistycznie oraz gdzie wymagany jest odpowiedni sprzęt. Mam tu na myśli głównie obserwacje rekordowe, przełomowe, wykonane po raz pierwszy z konkretnego miejsca lub w inny sposób wyjątkowe. Takie obserwacje zazwyczaj poprzedzają różne wyliczenia, symulacje, dyskusje oraz rozważania czy taka obserwacja w ogóle jest możliwa. Oczywiście wtedy wiedza z meteorologii, geografii, fotografii, a nawet fizyki jest niezbędna - powiedział serwisowi TwojaPogoda.pl Paweł Kłak.

Czy trzeba mieć wyjątkowy sprzęt fotograficzny?

Przygodę z obserwacjami można zacząć z aparatem kompaktowym wyposażonym w duży zoom. Niedogodnością będzie mała matryca, która odbije się na jakości zdjęć. Wybór takiego sprzętu może być odpowiedni na początek, a w dodatku stosunkowo tani.

Lepszą jakość zdjęć może zapewnić wybór aparatu cyfrowego z odpowiednim obiektywem np. z zakresem ogniskowych 150-600 mm. Sam wybór sprzętu to nie wszystko, ważne są umiejętności fotografa. Jako ciekawostkę dodam, że pierwszą obserwację Alp z Polski wykonano aparatem kompaktowym, a z Wyżyny Lubelskiej wykonano zdjęcie Tatr telefonem - powiedział serwisowi TwojaPogoda.pl Paweł Kłak.

Źródło: TwojaPogoda.pl

prognoza polsat news