FacebookTwitterYouTubeIstagramRSS

Czy z powodu smogu w Małopolsce ogłoszą klęskę żywiołową? „Byłby to pierwszy taki przypadek w historii”

Mieszkańcy gmin ościennych Krakowa domagają się niezwłocznego ogłoszenia stanu klęski żywiołowej z powodu smogu. Problem w tym, że jeszcze nigdy w historii taki stan nie był ogłaszany, mimo, że wielokrotnie były ku temu uzasadnione przesłanki. Dlaczego?

Fot. TwojaPogoda.pl
Fot. TwojaPogoda.pl

„W związku z utrzymującym się katastrofalnym stanem jakości powietrza, występującym wskutek spotęgowania destrukcyjnego wpływu niskiej emisji z pyłowych, przestarzałych palenisk domowych na terenie wszystkich gmin ościennych Krakowa (...) wnosimy o niezwłoczne ogłoszenie stanu klęski żywiołowej, klęski smogu, na terenie gmin ościennych Krakowa” - piszą w apelu do małopolskich władz mieszkańcy okolic Krakowa.

Domagają się natychmiastowego uruchomienia instrumentów administracyjnych i prawnych, służących do niezwłocznego ograniczenia emisji pyłów zawieszonych i rakotwórczego benzo(a)pirenu z palenisk domowych, uruchomienia skutecznych kanałów ostrzegania mieszkańców, szczególnie osób wykluczonych cyfrowo, przed destrukcyjnym oddziaływaniem smogu na ich zdrowie i życie, a także pilnego uruchomienia w placówkach służby zdrowia dodatkowych punktów przyjęć pacjentów z objawami chorobowymi.

Od kilku dni z powodu bardzo słabego wiatru i inwersji temperatury na południu kraju mamy bardzo duże zanieczyszczenie powietrza. Wybawieniem będzie nasilający się wiatr oraz nadciągające opady. Jednak problemu całościowo to nie rozwiąże. Stąd wniosek mieszkańców, który z góry jest skazany na niepowodzenie. Dlaczego?

Stanu klęski jeszcze nie było

Kataklizmy w ostatnich latach nas nie oszczędzają. W 2010 roku mieliśmy powódź. W 2015 i 2016 roku, borykaliśmy się z dotkliwymi suszami, które pogłębiły się w 2018 i 2019 roku. Na wielu rzekach, w tym na Wiśle, poziom wody spadł do najniższego na tle historii.

Tylko w ubiegłym roku susza kosztowała rolników kilka miliardów złotych. W sąsiednich krajach stan klęski został wprowadzony, ale nie u nas. Podobnie było w 2007 roku, gdy rolnicy stracili swe uprawy z powodu wyjątkowo późnych przymrozków.

W sierpniu 2017 roku przez Bory Tucholskie przetoczyła się największa wichura w historii polskiego leśnictwa, powodując olbrzymie zniszczenia. Porywisty wiatr powalił aż 1200 kilometrów kwadratowych lasu. Niektóre miejscowości wyglądały jakby były położone na pustkowiu.

Żaden z tych żywiołów nie zmusił naszych władz do wprowadzenia stanu klęski żywiołowej, podczas gdy w innych krajach od ogłoszenia tego stanu rozpoczyna się jakiekolwiek działania dla poszkodowanych. Co więcej, jak długo istnieją przepisy dotyczące stanu klęski żywiołowej w niepodległej Polsce, taki stan nigdy nie został jeszcze ogłoszony.

Ludzie tracili dobytek całego życia, ale nawet w obliczu dramatu nasze władze nie sięgnęły po możliwość wprowadzenia stanu klęski żywiołowej. Za każdym razem zbiegało się to w czasie z ważnymi wydarzeniami politycznymi, którym ogłoszenie klęski mogłoby zaszkodzić.

I tak latem 2010 roku, podczas szalejących powodzi, stan klęski żywiołowej nie został wprowadzony, ponieważ zgodnie z konstytucją, trzeba byłoby odwołać wybory prezydenckie, zaplanowane na 20 czerwca. Tłumaczono wówczas, że pomoc poszkodowanym będzie udzielana w takiej skali, jakby stan klęski został ogłoszony.

Podobnie było w 2015 roku, gdy we wszystkich regionach Polski panowała susza, która dziesiątkowała uprawy. Rolnicy domagali się ogłoszenia klęski i uruchomienia pomocy, ale władze znów stawiały opór, bo kolejny raz zbiegło się to w czasie z wyborami, tym razem parlamentarnymi.

W ogłoszeniu klęski żywiołowej z powodu suszy polityka przeszkodziła też w 2018 roku, tym razem z powodu wyborów samorządowych, a rok później z powodu wyborów parlamentarnych. Odbyły się one jesienią, oczywiście w niefortunnym momencie, tuż po zbiorach. Politycy zapewniali, że do poszkodowanych trafi taka sama pomoc, jak w przypadku ogłoszenia stanu klęski.

Możliwe ograniczenie wolności

Konstytucja stanowi, że stan klęski żywiołowej „wprowadza się na czas oznaczony, niezbędny dla zapobieżenia skutkom klęski żywiołowej lub ich usunięcia, nie dłuższy niż 30 dni. Stan ten może zostać przedłużony na czas oznaczony, w drodze rozporządzenia Rady Ministrów, za zgodą Sejmu”. I co najważniejsze, „w okresie 90 dni od dnia zakończenia stanu klęski żywiołowej nie mogą się odbyć wybory ani referendum”.

Jest jeszcze jeden powód, dla którego władze z takim oporem wprowadzają stan klęski. Otóż na terenie objętym stanem klęski żywiołowej istnieje możliwość czasowego ograniczenia wolności i praw człowieka i obywatela.

W dużym skrócie oznacza to, że podczas powodzi ludzie mogą być ewakuowani ze swych domów z użyciem środków przymusu, jeśli zajdzie taka potrzeba, muszą pomagać przy działaniach mających zapobiec kataklizmowi, np. ustawianiu worków z piaskiem i zabezpieczaniu obwałowań, a także użyczać np. swoich samochodów, aby wozić nimi sprzęt.

Ustawa z 18 kwietnia 2002 roku niezbyt jasno określa te nakazy i zakazy, a to może oznacza, że na terenach dotkniętych kataklizmem doszłoby do starć wojska czy też gwardii z ludźmi, jak ma to miejsce w najróżniejszych krajach na świecie.

Co ciekawe, ograniczania swobód obywatelskich, często daleko idących, nie obawiają się Amerykanie, znani z zaciekłych walk o swoje przywileje. W Stanach Zjednoczonych stan klęski żywiołowej najczęściej ogłaszany jest na podstawie prognoz meteorologicznych, nawet na kilka dni przed wystąpieniem kataklizmu, co u nas jest wręcz nie do pomyślenia.

Tak jest za każdym razem, gdy zbliża się cyklon tropikalny. Zanim jeszcze żywioł poczyni zniszczenia, przyszłym poszkodowanym mieszkańcom wysyłana jest pomoc. Wszystko przebiega tym samym sprawnie.

Także w krajach europejskich problemów ze stanem klęski się nie widuje. Gdy tylko dojdzie do kataklizmu, a powódź i susza z pewnością takowym są, to stan klęski jest błyskawicznie ogłaszany. Dlaczego mijają lata, aby nie bierzemy przykładu z naszych sąsiadów?

Źródło: TwojaPogoda.pl

prognoza polsat news