W tym sezonie jesień w przyrodzie nadejdzie wcześniej niż w ostatnich latach. Przyczyną wcale nie jest deszczowa i chłodna aura, lecz wręcz przeciwnie. Największa od 4 lat susza i fale upałów sprawiły, że trawa zżółkła i zmieniła się w siano, a liście na drzewach zaczęły obumierać, zmieniać barwę i opadać na ziemię.
Na szczęście nie wszystkie drzewa wyglądają już jak wczesną jesienią. Większość nadal mieni się zielenią, bo wciąż korzysta z wody zgromadzonej pod powierzchnią ziemi i utrzymywanej w sieci korzeniowej, jednak nie jest to już tak soczysta zieleń, jak jeszcze w lipcu. Brzozy, które potrzebują większych ilości wody, zmuszone są pozbyć się tego, co je obciąża, a więc liści.
Panująca obecnie dość chmurna, deszczowa i chłodna aura potęguje wrażenie, że jesień czai się za rogiem. Porywisty wiatr, który towarzyszy ochłodzeniu, zwiewa liście z drzew. Miejscami podczas silnych podmuchów sypią się one całymi garściami.
Najwcześniejsza oznaka zbliżającej się jesieni to corocznie kwitnienie nawłoci. Wspominał o niej Julian Tuwim w swoich wierszach, ale używał określenia mimoza, które według przyrodników nie jest prawidłowe. Gdy nawłoć zmienia barwę na żółtą, jak na poniższej fotografii, to jesień jest już na pewno za pasem.
W wielu regionach kraju, ale najliczniej w lasach i parkach Suwalszczyzny, Podlasia, Mazur i Kaszub, można spotkać pierwsze kolorowe liście. Barwę zaczynają już zmieniać kasztanowce, brzozy, lipy i klony. W tych regionach wczesna jesień fenologiczna zaczyna się już w drugiej połowie sierpnia.
Nie tylko pierwsze żółte liście i nawłocie świadczą o wczesnej jesieni na północnych i północno-wschodnich krańcach naszego kraju, lecz również charakterystyczne zachowania zwierząt. Motyle zaczynają licznie odbywać swe loty, w powietrzu unoszą się pajęcze nici, tzw. babie lato, w kałużach można spotkać żaby i traszki, a na nagrzanych glebach zaskrońce, łapiące ostatnie ciepłe promyki Słońca.
Bociany odleciały na południe o tydzień, a miejscami nawet o 2 tygodnie, wcześniej niż zazwyczaj ma to miejsce. Podobne wczesne odloty zaobserwowano u jerzyków, które zabrały się z naszych miejscowości jeszcze w pierwszej połowie sierpnia.
W ich przypadku jednak nie jest to podyktowane czekającymi nas chłodami, lecz wyjątkowo wczesną wiosną, za sprawą której wcześniej odchowały młode i wcześniej też były one gotowe do opuszczenia gniazd. Podobne zjawisko obserwowaliśmy też w ubiegłym roku.
Chyba dla nikogo nie jest zaskoczeniem, że jesień najwcześniej przychodzi tam, gdzie temperatury są zwykle najniższe, a więc poza obszarami górzystymi, również na nizinach północnej i północno-wschodniej Polski. Z wieloletnich obserwacji pogody wynika, że średnie temperatury najniższe są na Suwalszczyźnie, wschodnich Mazurach, Kaszubach oraz u stóp Sudetów i Karpat.
To właśnie tam jedna z ośmiu termicznych pór roku, a mianowicie polecie, rozpoczyna się najwcześniej, bo średnio już 25 sierpnia. Ta pora roku, następująca po lecie, charakteryzuje się średnimi temperaturami dobowymi między 10 a 15 stopni.
Oczywiście początek tej pory roku jest umowny, bo uzależniony wyłącznie od pogody. Raz następuje jeszcze wcześniej, a innym razem znacznie później. W ostatnich dniach na wschodzie kraju mieliśmy upał, a kilka dób wcześniej noce i poranki przynosiły poniżej 10 stopni.
Jednak to nie wyłącznie temperatury, lecz coraz krótszy dzień i coraz dłuższa noc, a przez to coraz większy kąt padania promieni słonecznych, grają kluczową rolę w pojawianiu się pierwszych oznak jesieni.
Jeszcze wróci upał
Jednak pierwsze oznaki jesieni wcale nie oznaczają, że nie będzie już przyjemnie ciepło. Jeśli prognozy się sprawdzą, to na przełomie sierpnia i września czeka nas jeszcze kilka naprawdę gorących dni. Termometry zwłaszcza na zachodzie i południu kraju mogą pokazać nawet nieco powyżej 30 stopni w cieniu. Będzie też słonecznie.
Źródło: TwojaPogoda.pl