Maj zapisał się nadzwyczaj chłodno, w wielu miejscach był też bardzo mokry. Nigdzie w całym kraju nie przyniósł upału, pierwszy raz od 4 lat. Dla porównania przed rokiem pierwsze przekroczenie 30 stopni mieliśmy już podczas majówki, czyli na początku miesiąca.
W tym roku najbliżej upału byliśmy pod koniec kwietnia. 26 dnia miesiąca w Tarnowie w Małopolsce odnotowano 29,6 stopnia. Nieco dalej byliśmy 20 maja, gdy w Toruniu, Koszalinie i Ostrołęce zmierzono 27,2 stopnia.
Wszystko wskazuje na to, że pierwszy w tym roku upał zjawi się u nas ostatecznie w nadchodzących dniach. Pierwsza szansa już w niedzielę (2.06), gdy na krańcach zachodnich może być około 30 stopni. Biegunem ciepła mają być Słubice. Jeśli tak się nie stanie, kolejna szansa, jeszcze większa, już następnego dnia.
We wtorek (4.06) żar rozleje się po niemal całej Polsce. Termometry pokażą późnym popołudniem od 27 do 29 stopni, a miejscami na zachodzie będzie 30 stopni i więcej. Od tego dnia gorącym i wilgotnym masom powietrza będą towarzyszyć burze, chwilami gwałtowne.
Najgoręcej ma być w środę (5.05), kiedy to upalnie będzie w całej zachodniej części kraju. W Słubicach termometry mogą pokazać nawet 33 stopnie. Upał, choć lokalny, może wracać także w drugiej połowie tygodnia. W przyszły weekend (8-9.06) zakończą go intensywne burze.
Pierwszy w tym roku upał będzie występować jedynie lokalnie, głównie w zachodnich dzielnicach kraju, a to oznacza, że nie można jeszcze mówić o fali upałów. Ta właściwym określeniem będzie wówczas, gdy upał będzie panować co najmniej przez 3 dni z rzędu na przeważającym obszarze kraju. Póki co takich warunków się nie spodziewamy.
Źródło: TwojaPogoda.pl