FacebookTwitterYouTubeIstagramRSS

Niczego się nie nauczyli. Trzęsienia i tsunami wciąż zabijają tysiące ludzi, a przecież można tego uniknąć

Po raz kolejny władze Indonezji znalazły się w ogniu krytyki po tym, jak tsunami zabiło setki ludzi. Okazuje się, że zginęli oni niepotrzebnie, że można było ich uratować, ale jak zwykle nic nie zrobiono. Dlaczego?

Fot. Max Pixel.
Fot. Max Pixel.

Już ponad 400 nazwisk znajduje się na liście ofiar śmiertelnych tsunami, które uderzyło w minioną niedzielę (23.12) w wybrzeża Cieśniny Sundajskiej w Indonezji. Dziesiątki miejscowości, głównie popularnych kurortów turystycznych, zostało zdewastowanych, gdy fale wdarły się setki metrów w głąb lądu.

Ostateczna liczba zabitych może przekraczać pół tysiąca, jest też przeszło 1,5 tysiąca rannych oraz 16 tysięcy mieszkańców bez dachu nad głową. Jeśli doliczyć do tego niemal tysiąc zniszczonych domów oraz mosty i kilometry dróg, to wyłania się obraz kataklizmu, którego choć nie można było uniknąć, to można było przed nim zawczasu ostrzec.

Można było uratować życie setek ludzi, którzy ginęli często w bezsensowny sposób, na plaży, podczas wieczornego koncertu, w ciągu kilku sekund, bez żadnego ostrzeżenia. Władze Indonezji po raz trzeci w ciągu kilku miesięcy zostały oskarżone o całkowitą nieporadność.

Nie dość, że nic nie zrobiły, aby ostrzec ludność zagrożonych terenów, to jeszcze zwlekały z niesieniem pomocy poszkodowanym. We wrześniu było tak samo, gdy tsunami na wyspie Celebes zabiło 2 tysiące osób, a także w lipcu i sierpniu, gdy trzęsienie ziemi zrujnowało wyspę Lombok, kiedy to w gruzach śmierć poniosło 400 osób.

Dopiero dzień po uderzeniu tsunami Joko Widodo, prezydent Indonezji, nakazał Narodowej Agencji Meteorologii, Klimatologii i Geologii (BMKG) zakup czujników ostrzegających przed tsunami. Dlaczego władze zaczęły działać już po kataklizmie?

Tłumaczą się, że tsunami nie spowodowane było przez trzęsienie ziemi, które przecież same w sobie stanowi ostrzeżenie, lecz przez erupcję wulkanu Krakatau. Jednak to nie jest żadne wytłumaczenie, ponieważ przed erupcjami wulkanicznymi i ruchami ziemi im towarzyszącymi można ostrzegać.

Boje morskie wyposażone w specjalne urządzenia mierzące zmiany poziomu morza i ciśnienia są w stanie zadziałać zarówno w przypadku tsunami wywołanego trzęsień ziemi, wybuchem wulkanu czy też upadkiem meteorytu do morza.

Pierwsze boje pomiarowe zaczęły być instalowane w pobliżu najpopularniejszych wśród turystów kurortów nadmorskich po katastrofalnym w skutkach trzęsieniu ziemi z 26 grudnia 2004 roku, kiedy to w krajach wybrzeży Oceanu Indyjskiego, głównie w Indonezji i Tajlandii, zginęło ponad 200 tysięcy osób.

Jednak, jak przyznają władze Indonezji, w 2012 roku system wczesnego ostrzegania całkowicie utracił zdolność funkcjonowania. Stało się to po niemal 10 latach aktów wandalizmu, ciągłego rozkradania jego infrastruktury, ograniczonego budżetu i braku konserwacji od boi pomiarowych aż po syreny alarmowe.

Władze jednak skutecznie ukrywały przed opinią publiczną, a zwłaszcza turystami, faktyczny stan rzeczy. Nie chciały straszyć przyjezdnych, z których, nie ukrywajmy, Indonezyjczycy się utrzymują. Od 6 lat kraj ten nie posiada tym samym żadnego systemu ostrzegania przed powtórką z 2004 roku i to jest największy dramat.

Indonezji nie stać na zbudowanie tak nowoczesnego i skutecznego systemu, jaki posiada chociażby Stany Zjednoczone. Tymczasem jest to najbardziej zagrożony potężnymi trzęsieniami ziemi, tsunami i wybuchami wulkanów kraj na świecie, położony na 12 tysiącach wysp i wysepek, obleganych przez turystów z całego świata.

Na Indonezji znajduje się 1115 wulkanów, z czego 125 jest aktywnych i może wybuchnąć w każdej chwili. Na tym wyspiarskim kraju odnotowano też najpotężniejsze trzęsienia ziemi o sile przekraczającej M9.0. Na tle ostatniego stulecia wstrząsy i erupcje wulkaniczne odebrały tam życie setkom tysięcy osób.

Wiele istnień ludzkich można było uratować, gdyby nie brak pieniędzy, ciągłe kradzieże sprzętu, brak uporządkowanego działa służb odpowiedzialnych za monitorowanie i ostrzeganie, a także kompletne bagatelizowanie edukacji ludności.

Czy to się kiedyś zmieni? Czy uda się zapobiec kolejnej tragedii? Czy władze i sami mieszkańcy pójdą wreszcie po rozum do głowy? Choć wizje są niestety czarne, to zawsze pozostaje nadzieja, że jednak będzie lepiej. Do tego czasu podróżując do Indonezji, ale nie tylko tam, warto obserwować morze.

Źródło: TwojaPogoda.pl

prognoza polsat news