Od środy (21.05) z zachodu na wschód kraju wędruje chłodny front atmosferyczny poprzedzany przez strefę zbieżności wiatru. Związane są one z niżem krążącym w rejonie południowego Bałtyku. Pogoda nad Polską jest więc niespokojna i zarazem niebezpieczna.
Układ niżowy niesie szereg gwałtownych zjawisk atmosferycznych, które mogą stanowić dla nas zagrożenie. To przede wszystkim rozbudowane chmury burzowe. W środę (21.05) z ich powodu w pasie od południa przez centrum po północny wschód kraju padały ulewne deszcze z gradem, biły pioruny i mocno wiało. Wydano pilne ostrzeżenia.
Nadchodzą kolejne gwałtowne burze
W czwartek (22.05) podobnie będzie tym razem na południu i wschodzie, bo właśnie nad te regiony przemieści się strefa zbieżności i podążający za nią chłodny front. Musimy się liczyć z tym, że zjawiska mogą lokalnie powodować szkody materialne. Spodziewajmy się więc kolejnych ostrzeżeń.

W ciągu godziny może spaść do 30 mm deszczu, przez co możliwe są lokalne podtopienia dróg i zabudowań. Grad może mieć średnicę do 3 cm i uszkadzać dachy zabudowań, karoserie samochodowe i uprawy. Porywisty wiatr, osiągający do 80 km/h, może dodatkowo zrywać linie energetyczne i łamać gałęzie.
Satelity meteorologiczne monitorują burze
Satelity meteorologiczne, podobnie jak radary pogodowe oraz naziemne stacje pomiarowe na bieżąco monitorują przemieszczające się chmury burzowe. Satelity dostarczają cennych informacji na temat wysokości wierzchołków tych chmur.
Dane te opierają się głównie na pomiarach temperatury w podczerwieni. Satelity, takie jak GOES czy Meteosat, rejestrują zimne wierzchołki, które wskazują na dużą wysokość chmur, często 10-15 kilometrów, sięgających tropopauzy.
Wysokość wierzchołków chmur nad Polską. Czerwony - do 1 km, żółty - 5 km, niebieski - do 10 km, fioletowy powyżej 10 km. Fot. NASA.Wysokie wierzchołki oznaczają silne prądy wznoszące i intensywną konwekcję, co wiąże się z gwałtownymi burzami, opadami i gradem. Niższe wierzchołki, poniżej 8 kilometrów, sugerują słabsze zjawiska pogodowe.
Zmiany wysokości wierzchołków w czasie pokazują cykl życia burzy. Szybki wzrost wskazuje na jej nasilanie się, a opadanie na osłabnięcie. Dane te wspierają ultra-krótkoterminowe prognozy i ostrzeżenia meteorologiczne.
Satelity dostarczają obrazy o wysokiej rozdzielczości czasowej (5-15 minut) i przestrzennej (2-4 kilometry). Instrumenty pomiarowe jak SEVIRI czy ABI umożliwiają precyzyjne śledzenie dynamiki burz i walidację modeli pogodowych.

Satelita uwiecznił nad Polską coś groźnego. Wydano pilne ostrzeżenie
Dane o wysokości i temperaturze wierzchołków chmur są następnie kodowane w postaci kolorów. Przykładowo kolor żółty oznacza, że chmury sięgają 5-6 kilometrów nad powierzchnię ziemi, a to świadczy o ich początkowej fazie rozwoju.
Rekordowo zimna chmura burzowa
Analiza zdjęć satelitarnych zachodniego Pacyfiku z 29 grudnia 2018 roku wykazała istnienie niezwykle zimnej chmury burzowej, której wierzchołek sięgał wyjątkowej wysokości 20,5 kilometra. Musiał więc pokonać prąd strumieniowy.
Stało się tak dlatego, że rozwój chmury był niezwykle gwałtowny i intensywny. Skraplająca się para wodna była w stanie przebić się z troposfery do stratosfery poprzez oddzielającą ją tropopauzę. Temperatura w tej warstwie spada zwykle poniżej minus 50 stopni.
Ponad kowadłem chmury burzowej, które pojawia się na jej szczycie za sprawą spłaszczającego jej górne granice prądu strumieniowego, utworzyło się charakterystyczne i zarazem bardzo rzadko występujące uwypuklenie, tzw. kopuła. To właśnie w niej temperatura spadła do rekordowej wartości.
Za pośrednictwem satelity meteorologicznego NOAA-20 udało się zarejestrować temperaturę rzędu minus 111 stopni. To najniższa wartość dotychczas zmierzona przez satelity wewnątrz chmur. Temperatura zazwyczaj spada w dolnej stratosferze o 7 stopni na każdy kilometr.
W przypadku tej niezwykłej chmury była ona nawet o 14 stopni niższa od tej mierzonej w tropopauzie. Naukowcy prześledzili wszystkie super zimne chmury i okazało się, że przybywa ich coraz szybciej.
W ciągu zaledwie 3 lat naliczono ich tyle, ile przez poprzednich 13 lat. Tak skrajnie zimne chmury burzowe niosą ze sobą prawdziwy armagedon, szereg gwałtownych zjawisk, w tym wyjątkowo ulewne deszcze, duże gradziny i błyskawice.
Gradziny mogą unosić się na znacznie większe wysokości, a co za tym idzie, dłużej i intensywniej przyrastać, osiągając olbrzymie rozmiary. Większa ilość gradu to także więcej wyładowań atmosferycznych. Z kolei silniejsze prądy to większa prędkość wiatru.
Źródło: TwojaPogoda.pl / NOAA / NASA.


