Piątek (18.04) dla wielu mieszkańców południowo-wschodniej Polski zapisał się jak prawdziwy koszmar. W pasie od Przemyśla przez Tarnogród po Puławy przetoczyła się burza wielokomórkowa niosąca liczne wyładowania elektryczne, ulewne deszcze, gradobicia i wichury.
Chociaż początkowo wydawało się, że burza nie będzie aż tak groźna, to jednak nagle IMGW-PIB podniósł stopień ostrzeżenia przed żywiołem z pierwszego do drugiego stopnia. To oznaczało znaczące zagrożenie dla ludzkiego zdrowia i życia oraz duże straty materialne.
Olbrzym wielkości 1/3 obszaru Polski
Mieszkańcy przygotowujący się do Wielkanocy zbagatelizowali ostrzeżenia sądząc, że jak zwykle burza przejdzie bokiem i co najwyżej trochę popada, a przecież uprawom podczas suszy każda kropla wody jest potrzebna.

Jednak wystarczył rzut oka na zdjęcie satelitarne i zobrazowanie radarowe, aby było pewne, że nie będzie to tylko jedna z wielu zwyczajnych burz. Towarzyszyły jej nawalne opady dochodzące do 35 litrów na metr kwadratowy w ciągu zaledwie 15 minut, porywy wiatru do 90 kilometrów na godzinę oraz grad wielkości kurzego jaja.
Według danych satelitarnych z godziny 19:20 chmura burzowa miała powierzchnię ponad 95 tysięcy kilometrów kwadratowych, czyli przeszło 30 procent obszaru Polski, rozciągając się od Lubelszczyzny na wschodzie po Wielkopolskę na zachodzie, od Małopolski na południu po Mazowsze na północy.
Zalane domy, zniszczone uprawy
Na gminę Pawłosiów spadła ściana deszczu, która doprowadziła do wylania niepozornych potoków i zalania ponad 150 budynków. Na święta mieszkańcy zostali z błotem i szlamem w domach. Niektórzy potracili dobytek całego życia. W akcji usuwania szkód żywiołu pomagało kilkuset strażaków i żołnierzy WOT.

W wielu gminach duże gradziny zniszczyły uprawy owoców i warzyw. Wichura pozrywała dachy z 40 domów i budynków gospodarczych, bijące pioruny wywołały kilka pożarów, a samochody zostały zgniecione przez upadające konary. Wiele dróg było nieprzejezdnych.
Źródło: TwojaPogoda.pl