FacebookTwitterYouTubeIstagramRSS

Oto nasza „śląska pętelka”, którą pokonasz w kilka dni. Idealna, gdy nie chcesz uciekać od świata

Beskid Śląski to pasmo wyjątkowe. Tak samo, jak cały Górny Śląsk to region, który warto poznać i się nim zachwycić. Tamtejsze góry w większości nie są dzikie, a na szlakach można spotkać sporo osób. Nie są to idealne warunki dla włóczykijów, ale dla turystów, którzy dopiero zaczynają swoją przygodę lub podróżują z nastoletnimi dziećmi - wręcz przeciwnie. Oto nasz pomysł na aktywne wędrowanie, podczas którego zakosztujemy górskiego życia pełnymi garściami!

Fot. Redakcja
Fot. Redakcja

„Śląska pętelka” po Beskidzie Śląskim: aktywnie, ale w zasięgu cywilizacji

Tworząc tę trasę, kierowaliśmy się czterema kluczowymi elementami. Ma być:
● jak najbezpieczniej,
● szybko, by zmieścić się w kilkudniowym lub tygodniowym urlopie,
● atrakcyjnie,
● przystępnie: by trasę mogły także pokonać osoby o gorszej kondycji, ale i nastoletnie dzieci.

Opisany przez nas wariant zakłada parę ułatwień, jednak są one tylko opcją. Zawsze można przecież odpuścić sobie skorzystanie z wyciągu i pokonać dany odcinek piechotą, prawda? My jednak, tworząc tę pętlę, chcieliśmy wyjść naprzeciw możliwie jak największemu gronu zainteresowanych.

Zobacz także:
Co zabrać w góry?
Jak zachować się w górach podczas burzy?

Etap 1: z Ustronia Polany na Stożek Wielki (12,5 km w opcji pieszej, około 10,5 km wjeżdżając wyciągiem)

Czas przejścia w opcji pieszej: 4-5 godzin,
Czas przejścia w opcji z wyciągiem: 3,5-4 godzin.
Kolor szlaku: czerwony.

Zobacz mapę

W miejscu, gdzie znajduje się wyciąg, mamy duży, płatny parking. Zwykle miejsc wolnych nie brakuje. W okolicy znajduje się jeszcze kilka takich obiektów, niektóre są dostępne za darmo.

Pierwsze podejście na Czantorię Wielką może być wyczerpujące. Po chwili docieramy do szczytu, przez który biegnie też granica polsko-czeska. Po obu stronach znajdują się punkty gastronomiczne. Warto wybrać się na czeską stronę: znajduje się tam minimuzeum poświęcone tamtejszemu schronisku.

Teraz czeka nas ostre zejście w dół. Trzeba tutaj mocno uważać, zwłaszcza wczesnym rankiem oraz w deszczowe dni. O upadek łatwo. Szlak wyrówna się na krótko przed Światowidem i przełęczą Beskidek. To także dobre miejsce, by na chwilę odpocząć i zregenerować siły. Cały czas trzymając się czerwonego szlaku, zaczniemy powoli wspinać się do schroniska pod Soszowem Wielkim.

To także ważne miejsce dla osób, które np. doznają kontuzji lub stwierdzą, że trasa jednak je przerasta. Znajduje się tutaj wyciąg, którym w wybrane dni (warto wcześniej zadzwonić do firmy nim zarządzającej) można szybko wrócić do Wisły. Jeśli jednak uznamy, że idziemy dalej, to czeka nas ostre podejście na Soszów Wielki. Potrafi ono zmęczyć, więc warto złapać oddech i przysiąść na szczycie, ciesząc oko widokami.

Fot. Redakcja
Fot. Redakcja

W tym miejscu rozpoczyna się ostatni odcinek szlaku na ten dzień: podejście na Stożek Wielki, gdzie będziemy nocować. Przypominamy raz jeszcze, przed wyjściem stanowczo rekomendujemy, by zadzwonić do schroniska i zabukować sobie miejsce. W sezonie Beskid Śląski jest oblegany.

Ostatnie podejście na Stożek będzie też jednym z najintensywniejszych, jakie pokonamy w czasie całej „śląskiej pętelki”. Nie ma co się spieszyć, lepiej dotrzeć do schroniska nieco później, niż zmęczonym i zziajanym. To nie wyścigi, a pokonywanie kolejnych metrów i kilometrów przede wszystkim ma sprawiać sporo frajdy!

Etap 2: ze Stożka przez Kiczory do schroniska pod Przysłopem (~16 km)

Czas przejścia pieszo: ~5 godzin
Kolor szlaku: czerwony.

Zobacz mapę

Mimo tego, że „na papierze” dystans może wydawać się znaczny, to uspokajamy: większość szlaku jest łatwa, wręcz spacerowa. Szczególnie można tu wskazać od przełęczy Kubalonki (nieopodal znajduje się zameczek prezydenta, prowadzi do niego odbicie czarnym szlakiem) do Stecówki.

Zanim jednak tam dotrzemy, czeka nas solidne zejście w dół. Tutaj, tak samo, jak w przypadku Czantorii Wielkiej, warto zachować wzmożoną ostrożność. Pamiętajmy też, że dobrym sposobem na odciążenie kolan podczas takich zejść, jest skorzystanie z kijków.

Kubalonka to wręcz wymarzona lokalizacja dla wszystkich, którzy chcą zawrócić. Wprawdzie nie ma tutaj wyciągu, ale większość lokalnych operatorów taksówek bez trudu powinna nas stamtąd odebrać. Ich wykaz można znaleźć na stronie gminy Wisła.

Jeśli wyruszymy dalej, to po długim, dość prostym odcinku, wyzwaniem może być tylko ostatni etap: za Stecówką, przez skrzyżowanie Do Buka, aż do samego schroniska Przysłop, z czego ten ostatni będzie wymagający. W kulminacyjnym punkcie nachylenie jest naprawdę spore, więc warto dobrze rozłożyć siły. Tak samo jak w przypadku każdego innego schroniska na trasie, przypominamy, by wcześniej zarezerwować pokój.

Etap 3: schronisko Przysłop - Barania Góra - Malinowska Skała - Biały Krzyż (przełęcz Salmopolska)

Czas przejścia pieszo: ~3,5-4 godziny
Kolor szlaku: czerwony.

Zobacz mapę

Po dość intensywnym drugim odcinku szlaku, etap trzeci będzie o wiele spokojniejszy… jednak poza pierwszą godziną, kiedy to trzeba będzie wdrapać się na Baranią Górę, z której masywu bieg rozpoczyna najdłuższa rzeka w Polsce, czyli Wisła!

Tradycyjnie już, ruszamy szlakiem czerwonym. Droga na szczyt z pewnością zdoła zmęczyć wiele osób, w czym pewną rolę może odegrać charakterystyczne, niby-żwirkowe podłoże, którego w masywie tej góry jest zaskakująco dużo. Z drugiej jednak strony, na brak towarzystwa na szlaku raczej nie będziemy narzekać: dla wielu osób ten szczyt to jeden z klasyków w Beskidzie Śląskim.

Fot. Redakcja
Fot. Redakcja

Gdy na znakach zobaczymy napis Wierch Wisełka, będzie można odetchnąć z ulgą. Od tego momentu podejść będzie już niewiele. Oznacza to, że ostatnie dwie godziny na szlaku powinny minąć spokojnie, z pięknymi widokami w tle, w czym króluje oczywiście Malinowska Skała. Gdybyśmy uznali, że nie mamy sił, by iść dalej, warto skierować się właśnie z Malinowskiej Skały w kierunku na Skrzyczne (zielonym szlakiem): odjeżdża stamtąd kilka wyciągów do pobliskiego Ustronia.

Jeśli jednak uznamy, że idziemy dalej, cały czas trzymamy się czerwonego oznakowania PTTK. Ostatni odcinek, od Malinowa, to kolejne już ostre zejście w dół, które o wiele bezpieczniej będzie pokonać z kijkami w dłoniach. Tu ważna uwaga: na przełęczy Salmopolskiej nie funkcjonuje schronisko, ale znajdziemy tu kilka obiektów komercyjnych, które oferują noclegi. Ten (już tradycyjnie) warto wcześniej zarezerwować. To także kolejne miejsce, skąd można wycofać się z trasy. Do Wisły i dalej do Ustronia na parking powinien zabrać nas niemal każdy taksiarz.

Etap 4: przełęcz Salmopolska (Biały Krzyż) - Stary Groń - Orłowa - Ustroń Polana (parking) (~14,5 km)

Czas przejścia pieszo: ~4-5 godzin.
Kolor szlaku: czerwony -> czarny -> żółty -> zielony.

Zobacz mapę

To już ostatni etap wycieczki. Jeśli nie wycofaliśmy się spod Białego Krzyża, to od zamknięcia naszej „śląskiej pętelki” dzieli nas już tylko 14,5 kilometra. Po stronie ciekawostek można wskazać na to, że w tutejszych lokalach, które będziemy mijać po drodze, dość często serwuje się tradycyjne placki z blachy. Można pokusić się o stwierdzenie, że ostatni fragment trasy to właśnie „szlak placków”.

Pierwsze metry pokonamy szlakiem czerwonym, jednak na tym odcinku lepiej się do niego nie przywiązywać, ponieważ szybko zamienimy go na kolor czarny. Miłą odmianą będzie też to, że znaczną część trasy pokonamy w cieniu, choć oczywiście będzie kilka dobrych chwil, kiedy nie uda się uciec od ekspozycji na słońce. Z pewnością będzie ich jednak mniej niż podczas poprzedniego etapu.

Czarnym szlakiem idziemy przez Grabową i Stary Groń. Za tym szczytem, musimy wypatrywać odbicia w żółty szlak. Łatwo je przeoczyć, zalecamy, by rozglądać się dość uważnie. Podpowiemy, że znajduje się ono nieopodal tamtejszej kapliczki.

Żółtym szlakiem schodzimy w dół, do miejscowości Brenna. To świetne, atrakcyjne miasteczko, gdzie zawsze warto spędzić trochę czasu. Atrakcji (zwłaszcza w sezonie letnim) jest sporo. Można też udać się nad tamtejszą rzeczkę, nad którą prowadzi zresztą nasz szlak. Teraz musimy pokonać jedno z ostatnich znaczących wzniesień na trasie. Docieramy nim do osady Orłowa. Powiedzieć, że rozciągają się stamtąd piękne widoki to nic nie powiedzieć!

 

Fot. Redakcja
Fot. Redakcja

Wreszcie, ze skrzyżowania nad przełęczą Beskidek, rozpoczyna się ostatnie 45 minut przygody: zielonym szlakiem schodzimy w dół, wprost do Ustronia Polany, gdzie znajduje się nasz parking. Zielony szlak nie jest zbyt często uczęszczany, więc trzeba liczyć się z tym, że może być on nieco zarośnięty.

Co za przejście takiego szlaku?

Zgodnie z informacjami, jakimi dysponujemy, nie jest to szlak, za który przysługiwałaby odznaka, jednak szczyty, które zdobędziemy wchodzą w skład:
● Korony Beskidu Śląskiego,
● Korony Gór Polski.

Trasa pozwala na uzbieranie aż 84 punktów do odznaki GOT.

Łączna długość szlaku: ~55-56 km. Do tego dochodzi też coś, co bardzo trudno wycenić: ogromna satysfakcja.

Czas przejścia: nie warto podawać dokładnych informacji. W górach obowiązuje zasada, że „każdy idzie zadowolony w swoim tempie”. Faktem jest jednak, że szlak można przejść w 4-5 dni, nie forsując się przy tym nadmiernie. Z drugiej strony, zawsze można zaplanować taki wyjazd np. na siedem dni, by odpocząć w schroniskach na szlaku i pozwolić sobie na regenerację.

Mapa całego szlaku

Źródło: opracowanie własne / mapa-turystyczna.pl.

prognoza polsat news