Właśnie zrobiliśmy kolejny krok na drodze do katastrofalnych zmian klimatycznych. W miniony poniedziałek (3.07) średnia temperatura powietrza odnotowana na wszystkich stacjach pomiarowych rozsianych po całym globie wyniosła 17,01 stopnia.
Wpływ na to miały rekordowe fale upałów jednocześnie występujące w Stanach Zjednoczonych, Meksyku, północnej Afryce, południowej Europie oraz południowej, centralnej i wschodniej Azji, gdzie notowano od 40 do ponad 50 stopni w cieniu.
Pobity tym samym został dotychczasowy rekord z 24 lipca 2022 roku i 14 sierpnia 2016 roku, wynoszący 16,92 stopnia. Wszystko wskazuje na to, że najnowszy rekord też długo się nie utrzyma, a może nawet zostać pobity jeszcze tego lata.
Wszystkiemu winne jest El Niño, czyli zjawisko nadmiernego ogrzewania się wód morskich w równikowej strefie Pacyfiku. Wywołują one zaburzenia w cyrkulacji atmosferycznej, a co za tym idzie, anomalie pogodowe w różnych regionach świata.
Występowanie El Niño zwykle podnosi średnie temperatury powietrza w skali globalnej. Musimy się więc liczyć, że letnie fale upałów na północnej półkuli i łagodna zima na półkuli południowej przyczyni się do kolejnego podniesienia się temperatury.
Źródło: TwojaPogoda.pl / Nature.