Ukraiński wywiad wojskowy (HUR) poinformował, że uderzenie zostanie przeprowadzone bezpośrednio na terytorium elektrowni. Następnie Rosjanie mają ogłosić awaryjny wyciek substancji promieniotwórczych. Odpowiedzialność za te działania będzie zrzucona na Ukrainę.
By ukryć swoje działania, Rosjanie nie dopuścili do zaplanowanej na piątek (26.05) rotacji personelu misji monitoringowej Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej. Według ukraińskiego wywiadu celem tej operacji jest sprowokowanie wspólnoty międzynarodowej do przeprowadzenia szczegółowego śledztwa, podczas którego doszłoby do wstrzymania wszystkich działań bojowych.
W którym kierunku wieje wiatr?
Nawet gdyby rzeczywiście doszło do wycieku promieniotwórczego, to nie mamy się czego obawiać. Prognoza przemieszczania się mas powietrza pochodząca z modelu HYSPLIT, należącego do amerykańskiego Krajowego Urzędu do spraw Oceanów i Atmosfery (NOAA), wskazuje, że wiatr z rejonu Zaporoskiej Elektrowni Atomowej wieje na południowy zachód i południe.
To oznacza, że w w ciągu następnych kilkudziesięciu godzin potencjalny obłok radioaktywny mógłby się przemieszczać na niskiej wysokości nad Bałkany i Turcję, zaś na większych wysokościach w kierunku zachodniej i północno-zachodniej Rosji ku Arktyce.
Panujący nad Bałtykiem wyż sprawia, że wiatr będzie wiał nad Polską z kierunku wschodniego i północnego, a więc z północy na południe Europy. Zagrożenia nie będzie również w kolejnych dniach.
Władze powinny nas poinformować
Nawet jeśli władze czasem wykazują się niezrozumiałą opieszałością w bieżącym informowaniu nas o zagrożeniu, na szczęście w dzisiejszych czasach dostęp do niezależnych informacji jest o wiele łatwiejszy niż dawniej. Możemy na własną rękę śledzić pomiary powietrza i zawczasu być przygotowanym na najgorsze.
Pierwszym źródłem informacji jest zawsze Państwowa Agencja Atomistyki (PAA), która ma obowiązek informować, podobnie jak jej odpowiedniki w innych krajach, o skażeniu radiacyjnym Międzynarodową Agencję Energii Atomowej (MAEA). Na oficjalnej stronie internetowej tej instytucji, stale jest zamieszczana aktualna mapa z wynikami pomiarów i informacją, czy poziom promieniowania jest czy też nie jest przekroczony.
Jeśli zawiodą lokalne władze, ogólnoświatowy organ nie powinien takich informacji ukrywać. W przypadku, gdy którykolwiek czujnik odnotuje podwyższony poziom skażenia, natychmiast odczyty są analizowane, a następnie, o ile nie jest to błąd pomiaru, uruchamia się całą procedurę alarmową. Powiadamiane są służby publiczne, a następnie mieszkańcy zagrożonych obszarów. Informacja upubliczniona zostaje przez wszystkie media, czy to telewizyjne czy też internetowe.
A jeśli tego nie zrobią na czas?
Możemy skorzystać z niezależnej sieci pomiarowej Radioactive@Home, prowadzonej przez studentów lub amatorów. W całej Europie, również w Polsce, znajdują się specjalne stacje, które dokonują pomiarów na bieżąco. Najgęściej usiane są nimi okolice elektrowni atomowych, gdzie zagrożenie dla ludności jest największe.
W Polsce mamy około 40 takich stacji, które, jeśli promieniowanie przekracza dopuszczalne granice, w trybie rzeczywistym nas o tym ostrzegą. Warto więc śledzić poniższą stronę i jeśli zielone kropki zmienią się na żółte lub czerwone, natychmiast przekazywać taką informację dalej.
Jeśli to nam nie wystarcza i chcemy mieć informacje z pierwszej ręki, czyli od siebie, możemy zakupić czujnik radiacyjny na własność, dokonywać pomiarów na bieżąco, a dane z niego wdrożyć do systemu Radioactive@Home, aby mogli z nich korzystać także inni.
Źródło: TwojaPogoda.pl / PAA.