O skali kataklizmu, jaki nawiedził region Emilia-Romania w północnych Włoszech, świadczy odwołanie wyścigu o Grand Prix na torze Imola. Miasto walczy z powodzią, a organizatorzy imprezy nie są w stanie zapewnić bezpieczeństwa kibicom, zespołom i personelowi.
Przez region przetacza się fala powodziowa, która spowodowała już zatopienie między Florencją a Wenecją wielu miejscowości, niekiedy po same dachy budynków, na których schronili się mieszkańcy w obawie o życie.
Niestety, poziom wody podnosił się tak szybko, że nie wszyscy zdołali się ewakuować. Z każdą godziną ratownicy odkrywają kolejne ciała mieszkańców, którzy utonęli w rwących strumieniach. Bilans ofiar śmiertelnych wzrósł do 14.
Z obszarów zalanych i zagrożonych zalaniem ewakuowano już ponad 10 tysięcy osób. Ratownicy na własnych plecach wynoszą brodząc w wodzie starszych mieszkańców, którzy do ostatniej chwili odmawiali ewakuacji, ale w obliczu żywiołu zmieniły zdanie.
Wiele dróg jest nieprzejezdnych, ponieważ doszło do ich podmycia. Zerwanych zostało wiele kładek i mostów. Zaobserwowano też ponad 250 osuwisk ziemi na drogi, ale również zabudowania.
Przyczyną powtarzających się powodzi jest układ niskiego ciśnienia zablokowany nad Włochami przez wyże z zachodu i wschodu. W ciągu ostatnich 2 tygodni na region Emilia-Romania spadło tyle deszczu, ile powinno przez 7 miesięcy.
Źródło: TwojaPogoda.pl / La Repubblica.