Hiszpański archipelag Balearów nawiedził układ niżowy, który przyniósł potężny sztorm, ulewne deszcze, a na wyżej położonych obszarach burze śnieżne. Najbardziej skrajna pogoda panowała na Majorce, gdzie turyści z kontynentu często uciekają przed zimą.
W ciągu zaledwie jednej doby spadło aż 150 litrów wody na metr kwadratowy ziemi, co doprowadziło do tzw. powodzi błyskawicznych. Kręte i strome drogi zmieniły się w rwące potoki, które zalewały budynki i porywały samochody.
W wyżej położonych regionach wyspy burze śnieżne sprawiły, że dojazd do niektórych miejscowości stał się niemożliwy. Mieszkańcy nie mieli opon zimowych, więc musieli pozostać w domach do czasu opanowania sytuacji przez służby drogowe.
Sztorm przyniósł fale wysokie nawet na 8 metrów, które rozbijały się o skaliste wybrzeża i zalewały popularne plaże. Wichura łamała drzewa, zrywała zadaszenia i uszkadzała sieć energetyczną. Prąd przestał płynąć do wielu odbiorców.
Burza śnieżna w Chorwacji
Śnieżny żywioł dotknął także Chorwację, którą polscy turyści chętnie wybierają jako cel wakacyjnych podróży. Jednak nagłe ochłodzenie sprawiło, że na wyżej położonych drogach spadł śnieg, i to w olbrzymich ilościach.
Setki podróżnych utknęły na zaśnieżonych drogach odcięci od świata. Przemarzniętych i przestraszonych turystów służby ewakuowały do pobliskich miejscowości, gdzie znaleźli bezpieczne schronienie w szkołach. Podobnie było też w Bośni i Hercegowinie oraz Serbii.
Cyklon i trzęsienie ziemi na Vanuatu
Rajski archipelag Vanuatu położony pośród Pacyfiku nawiedziły jednocześnie dwa żywioły. Gdy nad wyspami przetaczał się cyklon tropikalny imieniem Kevin, niosący ulewne deszcze i huraganowe wiatry, niespodziewanie zatrzęsła się ziemia.
Zaledwie 70 kilometrów od miejscowości Luganville epicentrum swe miało trzęsienie ziemi o sile M6.4. Wstrząs był odczuwany w niemal całym wyspiarskim kraju, ponieważ jego ognisko znajdowało się zaledwie niecałe 10 kilometrów pod dnem oceanu.
Na szczęście żywioł nie spotęgował szkód poczynionych przez cyklon, który w południowej części archipelagu osiągnął drugą kategorię, co oznacza, że średnia prędkość wiatru przekroczyła 155 kilometrów na godzinę.
Niestety, są połamane drzewa, zniszczone uprawy, masowe przerwy w dostawach prądu i nieprzejezdne drogi. Mieszkańcy do czasu odejścia cyklonu pozostają w schronach. Kevin uderzył zaledwie 2 dni po cyklonie Judy, który spowodował dużo poważniejsze szkody.
Pół Argentyny bez prądu
Argentyna zmaga się z nadzwyczajną falą upałów, która bije historyczne rekordy. Jej skutkiem jest też susza, która sprzyja powstawaniu rozległych pożarów lasów. Jeden z nich uszkodził główną sieć energetyczną, odcinając od prądu połowę kraju, w tym stolicę, Buenos Aires.
Konieczne okazało się wyłączenie elektrowni atomowej oraz zamknięcie większości urzędów, niektórych zakładów pracy, instytucji publicznych oraz szkół. Stało się to w momencie, gdy upał osiągał swoje apogeum, a mieszkańcy nie mogli się schłodzić klimatyzacją.
Źródło: TwojaPogoda.pl