FacebookTwitterYouTubeIstagramRSS

„To jak epoka lodowcowa”. W USA śnieżyce i mrozy o skali, znanej tylko z filmów katastroficznych

Miliony Amerykanów przeżyły prawdziwe lodowe piekło. Największa od lat fala mrozów i śnieżyc odłączyła od prądu 1,5 miliona domostw i doprowadziła do paraliżu na drogach i lotniskach. Bilans żywiołu okazał się tragiczny.

Fot. Pixabay.
Fot. Pixabay.

Gorszego momentu zima nie mogła dobie wybrać. Zaatakowała, gdy 90 milionów Amerykanów ruszyło do swych bliskich na Święta. Tysiące podróżnych utknęło na walizkach w portach lotniczych oraz na zasypanych śniegiem drogach.

Fala arktycznych mrozów spływających od strony Kanady nie dotknęła tylko zachodnich krańców USA. Dotarła aż nad wody Zatoki Meksykańskiej, gdzie temperatura w Teksasie spadła do kilkunastu stopni poniżej zera. Mróz zapanował nawet na zwykle gorącej Florydzie.

Jednak zdecydowanie najzimniej było przy granicy z Kanadą, gdzie termometry pokazały nawet minus 40 stopni. Jednak z powodu huraganowego wiatru odczuwalnie było do minus 55 stopni. W Chicago odnotowano minus 23 stopnie, a w Nowym Jorku minus 12 stopni.

W mieście Cheyenne w stanie Wyoming temperatura w zaledwie 3 godziny spadła z plus 6 do minus 22 stopni, w tym o całe 20 stopni w zaledwie 15 minut. Nigdy wcześniej w tym mieście nie odnotowano równie imponującego ochłodzenia w tak krótkim czasie.

Prawdziwe piekło przeżyli mieszkańcy miasta Buffalo w stanie Nowy Jork, położonego na wschodnim brzegu jeziora Erie, niedaleko słynnego wodospadu Niagara. Spływ lodowatej masy powietrza nad powierzchnię wody uruchomił zjawisko zwane „efektem jeziora”, czyli intensywną konwekcję zasilającą w wodę chmury burzowe.

Te zsyłały na Buffalo gigantyczne ilości śniegu w postaci blizzardu, czyli śnieżycy połączonej z porywistym wiatrem osiągającym 110 km/h. Potężna zawieja śnieżna ograniczała widoczność niemal do zera.

Krajobrazy w centrum miasta przypominały sceny z filmu „Silent Hill”, jakby zaczynała się epoka lodowcowa. W ciągu godziny potrafiło spaść od 5 do 10 centymetrów śniegu. Ostatecznie napadało 57 cm śniegu, co jest podwojeniem dotychczasowego dobowego rekordu z 1976 roku. Wichura usypała zaspy wysokie na nawet 2 metry, zasypując samochody po same dachy.

Temperatura powietrza przez wiele godzin oscylowała w okolicach minus 15 stopni, jednak z powodu silnego wiatru odczuwalnie obniżała się do minus 30 stopni. W takich warunkach śmiertelne wychłodzenie organizmu następuje w ciągu zaledwie kilku minut.

Amerykańscy meteorolodzy twierdzą, że po raz pierwszy tak niska temperatura jednocześnie przy tak silnym wietrze i zawiei śnieżnej wystąpiła na tak gęsto zaludnionym obszarze. Ostrzeżenia przed ekstremalnymi zjawiskami zimowymi otrzymali mieszkańcy połowy Stanów Zjednoczonych. Prąd przestał płynąć do prawie 1,5 miliona odbiorców.

Bilans ataku zimy okazał się tragiczny. W wyniku wychłodzenia organizmu, wypadków na drogach i obrażeń spowodowanych przez spadające gałęzie, linie energetyczne i fragmenty zabudowań zginęły co najmniej 22 osoby, a kilkadziesiąt zostało rannych.

Źródło: TwojaPogoda.pl / NWS / NOAA.

prognoza polsat news