W Indiach podczas pory deszczowej, która trwa od maja do września, na skutek uderzeń piorunów doziemnych ginie kilka tysięcy osób. Tylko w tym roku zginęło 750 osób, a w ostatnich dniach błyskawice spowodowały śmierć kolejnych 50. W jednej wsi zginęło 7 osób, w tym czterech członków rodziny.
Byli to głównie rolnicy, którzy próbowali znaleźć schronienie przed burzą pod drzewem, czyli w najgorszym możliwym miejscu. Samotne drzewa pośród pól uprawnych to najczęstszy cel piorunów. Olbrzymia energia przepływała przez drzewa i ciała ludzi.
To okropna śmierć. W sekundę od uderzenia pioruna dochodzi do zagotowania się krwi w zewnętrznych strukturach organizmu człowieka. Stąd też charakterystyczne oparzenia na ciele przypominające pnącza. Ten niezwykły „tatuaż” nazywany jest Figurą Lichtenberga.
Porażenie może również doprowadzić do zatrzymania akcji serca. Człowiek uderzony piorunem zachowuje się dokładnie tak samo, jak byłby porażony prądem z zerwanej linii energetycznej bądź też po dotknięciu płotu znajdującego się pod napięciem.
Przeważnie porażony ginie od razu, czasem jednak po kilku godzinach, ale zdarzały się przypadki, że dopiero po kilku dniach. Uszkodzone zostają też komórki układu nerwowego, dlatego osoby porażone, jeśli przeżyją, mają poważne problemy neurologiczne, takie jak ubytki w pamięci, rozkojarzenie, migrenowe bóle głowy, epilepsje i bezsenność.
W Indiach, gdzie ofiar piorunów jest najwięcej spośród wszystkich krajów świata, zawodzi edukacja ubogiej części społeczeństwa pracującej w polu. Burze przetaczają się codziennie, więc nikt nie zwraca na nie uwagi.
Dopiero, gdy pioruny biją bardzo blisko, rolnicy szukają bezpiecznego schronienia. Nie mają świadomości, że drzewa są miejscem niebezpiecznym, ale na otwartej przestrzeni niczego innego nie znajdują. Sami niepotrzebnie narażają się na niebezpieczeństwo.
Źródło: TwojaPogoda.pl