FacebookTwitterYouTubeIstagramRSS

Naukowcy mieli rację. Byliśmy świadkami wyjątkowego deszczu meteorów [ZDJĘCIA]

W nocy z poniedziałku na wtorek mieliśmy okazję zobaczyć największy deszcz meteorów z roju Tau Herkulidów w historii. Prognozy naukowców sprawdziły się co do joty. Zobacz zdjęcia spadających gwiazd m.in. z Polski.

Fot. Pixabay.
Fot. Pixabay.

Kiedy w 1995 roku kometa 73P/Schwassmann-Wachmann przecinała ziemską orbitę nikt jeszcze nie przypuszczał, że 27 lat później dzięki temu będziemy mogli liczyć na spektakularny deszcz meteorów, największy w historii obserwacji tego roju.

Kometa pozostawiła wówczas bardzo duże ilości kosmicznego gruzu, czyli drobne pyłki i kamienie wielkości nie większej niż kilka centymetrów, z wyglądu przypominające granulowaną herbatę czy płatki śniadaniowe.

 
 
 
 
 
Wyświetl ten post na Instagramie
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

Post udostępniony przez Jakub Krawiec (@schwytanespojrzenia)

Pośród nich występowały też znacznie większe fragmenty. Gdy ta materia w nocy z poniedziałku na wtorek (30/31.05) zaczęła wchodzić w ziemską atmosferę, uległa spaleniu i była widoczna w postaci przelotu jasnych, powolnych meteorów z grupy Tau Herkulidów.

Przewidywania naukowców tym razem okazały się celujące. Liczba „spadających gwiazd” była wielokrotnie większa niż średnia dla tego roju, ponieważ na strumień z 1995 roku nałożyły się także pozostałości z 1892 i 1897 roku.

 
 
 
 
 
Wyświetl ten post na Instagramie
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

Post udostępniony przez Anna Dobrovolskaya-Mints (@adm_photolife)

Jak informuje NASA, największym spektaklem na niebie mogli się zachwycać mieszkańcy Ameryki Północnej, ponieważ apogeum przypadło między godziną 7-8:00 rano czasu polskiego, gdy u nas było już jasno. W Kalifornii był wtedy środek nocy. W ciągu zaledwie 15 minut naliczono od 10 do 30 meteorów. Jedne były jaśniejsze, a inne bledsze.

Meteory wylatywały z radiantu znajdującego się w okolicach gwiazdy Arktur, najjaśniejszego obiektu konstelacji Wolarza. Każdy meteoroid, na skutek bardzo dużej prędkości kilkudziesięciu tysięcy kilometrów na godzinę, rozgrzewał otaczające go powietrze.

 
 
 
 
 
Wyświetl ten post na Instagramie
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

Post udostępniony przez Jason E (@newlenns)

Gdy osiągnęło ono 2 tysiące stopni, uwalniał ogon składający się z jonów i elektronów. Zjonizowane atomy, które znajdowały się w plazmowym ogonie meteoroidu, traciły energię poprzez emisję fotonów, przez co ogon stawał się widoczny gołym okiem z powierzchni ziemi.

Moment spłonięcia meteoroidu w atmosferze był właśnie najbardziej emocjonujący. Samo zjawisko wyglądało tak, jakby z kosmosu spadały ogniste kropelki deszczu, które zostawiały za sobą ślady, nazywane meteorami. Im większy materiał i im mocniej i dłużej się on spalał, tym był bardziej widowiskowy.

 
 
 
 
 
Wyświetl ten post na Instagramie
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

Post udostępniony przez Nomadic Books (@nomadic_books)

Szacuje się, że za sprawą meteoroidów do ziemi dociera każdej doby niemal 300 ton kosmicznej materii, w większości niezauważonej, bo z dala od miejsc zamieszkanych. Prawdopodobieństwo jest niewielkie, więc nie ma się czym przejmować.

Źródło: TwojaPogoda.pl / NASA.

prognoza polsat news