Jak donosi amerykański dziennik „The New York Times”, wieś Demidów, jedna z najstarszych na Ukrainie, położona 20 km na północ od granic Kijowa, uratowała stolicę przed najazdem wroga. Grupka mieszkańców jednomyślnie zgodziła się zmierzyć z żywiołem, aby uchronić tysiące ludzi przed śmiercią.
Ukraińskie wojsko postanowiło zatrzymać pochód Rosjan od strony Białorusi w kierunku Kijowa poprzez wysadzenie w powietrze zapory na Zbiorniku Kijowskim na Dnieprze. Wody powodziowe rozlały się na znacznym obszarze, pochłaniając kilkadziesiąt domów w Demidowie.
Rozlewiska zablokowały dojazd do Kijowa od północy m.in. czołgom, które grzęzły w błocie. Agresor musiał skierować się na znacznie mniej dostępny, gęściej zaludniony teren, do miejscowości Bucza, Irpień i Hostomel, oszczędzając Demidów.
❗️The village of 🇺🇦Demydiv, in the north of the #Kyiv region, after the destruction of a dam on the #Irpin River.
— U24 (@u24_news) April 28, 2022
Video by the @nytimes. pic.twitter.com/5ta1M1Qaho
Rosjanie nie mogli też przeprawić się przez rzekę Irpień, jeden z dopływów Dniepru. Próbowali przejechać podmokły teren rozstawiając most pontonowy, ale na niewiele się to zdało. Najeźdźcy dostali się pod ukraiński ostrzał. Ostatecznie umyślnie wywołana powódź zmusiła ich do odwrotu.
Jak twierdzi „The New York Times”, ukraińscy żołnierze kupili w ten sposób trochę czasu, aby lepiej przygotować się na odparcie sił wroga. Jak wiemy, skończyło się to strategicznym sukcesem, bo Rosjanie Kijowa nie zdobyli.
„Wszyscy mieszkańcy rozumieli tę decyzję i nikt ani przez chwilę jej nie żałował. Uratowaliśmy Kijów!” - powiedziała mieszkanka Demidowa, cytowana przez NYT. Wolontariusze osuszający obecnie wieś, jedną z najstarszych na Ukrainie, twierdzą, że 50 zalanych domów to naprawdę nieduża strata.
Źródło: TwojaPogoda.pl / The New York Times.