Czwartek (14.04) był prawdziwie wiosenny. Nie dość, że słoneczny, to jeszcze bardzo ciepły. Powyżej 20 stopni w cieniu notowaliśmy w zachodnich, południowych i centralnych województwach.
Biegunem ciepła okazał się Śląsk, gdzie m.in. we Wrocławiu termometr wskazał 23 stopnie. To najwyższa temperatura w naszym kraju od początku tego roku. Póki co pułap 25 stopni jeszcze nie pękł, ale było bardzo blisko.
Wiosenne ciepło dotarło aż na tereny górzyste. W Zakopanem odnotowano aż 19 stopni. Cieplej niż zwykle w połowie kwietnia było też na szczytach. Na Śnieżce w Karkonoszach zmierzono 10 stopni, a na Kasprowym Wierchu w Tatrach 9 stopni.
Nie wszyscy jednak cieszyli się przyjemnym ciepłem. Na zachodzie i północnym zachodzie kraju wkroczył chłodny front atmosferyczny, niosąc deszcze, porywisty wiatr z północy i znaczny spadek temperatury.
Zdecydowanie najzimniej było na bałtyckich plażach, gdzie morska bryza ograniczyła wzrost temperatury, która nie była w stanie przekroczyć 11 stopni. W Ustce było o całe 12 stopni chłodniej niż we Wrocławiu.
Wieczorem i w nocy z czwartku na piątek (14/15.04) zachmurzy się i rozpada już w całym kraju. Przypominamy, że będzie to deszcz połączony z pyłem z Sahary, a więc może brudzić samochody i szyby w oknach. W piątek (15.04) będzie nawet o kilkanaście stopni chłodniej.
Źródło: TwojaPogoda.pl