Ostatnie lata w Australii minęły pod znakiem rekordowych upałów i pożarów buszu. Na kontynencie kangurów klimat nie tylko ociepla się, lecz również osusza. Mieszkańcy po raz kolejny zyskali dowód na to, że lepiej nie będzie.
Przed nami jeszcze gorętsze i suchsze lata, a rekordy będą wielokrotnie pobijane. Czwartek (13.01) zapisał się na łamach historii meteorologii. W miejscowości Onslow na zachodnim wybrzeżu kraju, nad Oceanem Indyjskim, temperatura sięgnęła w cieniu 50,7 stopnia.
To powtórzenie dotychczasowego rekordu ciepła dla całej Australii, który odnotowano 2 stycznia 1960 roku w miejscowości Oodnadatta na południu kontynentu. Kolejna szansa na pobicie rekordu w piątek (14.01) na zachodzie, a w sobotę (15.01) na południu Australii. Później nadejdzie wyczekiwane ochłodzenie.
Temperatury dochodzące do 50 stopni w cieniu są notowane zwykle w głębi kontynentu, na obszarach półpustynnych, gdzie gorące powietrze dodatkowo ogrzewa się od promieniowania słonecznego. Powtórzenie rekordu nad oceanem to prawdziwy ewenement.
Wzrost temperatury może tam ograniczać morska bryza. Żeby temperatura była w stanie przekroczyć 50 stopni, musiało wiać znad głębi lądu ku oceanowi. To niepokojące, ponieważ oznaczać może, że wkrótce padną kolejne rekordy temperatury.
W Australii sieć stacji meteorologicznych nie jest rozbudowana ze względu na niewielką populację. Nie sposób więc ze stuprocentową pewnością stwierdzić, czy gdzieś w głębi kontynentu temperatura była jeszcze wyższa niż w Onslow. Jednak zapewne tak.
Źródło: TwojaPogoda.pl / BOM.