Morze Bałtyckie jest w okresie zimowym olbrzymim magazynem ciepła, który, jak każdy duży akwen, bardzo powoli reaguje na zmiany temperatury powietrza. Nawet, gdy jest ona ujemna, to powierzchnia wody nadal pozostaje cieplejsza, ogrzana powyżej zera.
Napływ zimnej masy powietrza z dalekiej północy spowodował gwałtowne parowanie wody w jej warstwie powierzchniowej, która unosząc się, zaczęła zasilać formujące się na skutek dużego pionowego zróżnicowania temperatury, chmury kłębiasto-deszczowe Cumulonimbus.
Wyświetl ten post na Instagramie
W tych chmurach, znanych nam z letnich burz, następowała przemiana dużych ilości skraplającej się pary wodnej w kryształki lodowe. Tworzyły się olbrzymie ilości płatków śniegu, które gnane były wiatrem w kierunku brzegów Zatoki Gdańskiej i Zalewu Wiślanego, a także dalej ku Wysoczyźnie Elbląskiej.
Wyświetl ten post na Instagramie
Zaczęły opadać w postaci śnieżyc. Od rejonu Helu przez Trójmiasto po Elbląg spadło aż od 10 do 20 cm białego puchu. Dla porównania na przeważającym obszarze kraju leżą zaledwie 1-2 cm śniegu, ale jest sporo miejsc, gdzie puchu nie ma wcale.
Źródło: TwojaPogoda.pl