Chociaż sezon burzowy w Polsce dobiegł już końca, to jednak słabsze, sporadyczne burze mogą się zdarzać przez cały rok, nawet w samym środku zimy. Nie powinno nas więc zaskakiwać zjawisko, którego świadkami byli we wtorek (12.10) o poranku mieszkańcy i turyści nad Bałtykiem.
Nad środkowym i wschodnim wybrzeżem oraz Niziną Szczecińską między godziną 6:00 a 12:00 przetoczyły się burze, które przyniosły ze sobą ulewne deszcze, drobny grad i porywisty wiatr. Spadło od 10 do niemal 20 mm deszczu, a więc jak na październik bardzo dużo.
Niebo przecięły błyskawice, rozległy się grzmoty i to donośne. Chmury burzowe dotarły nad bałtyckie plaże znad morza. Sprzyjał temu napływ niestabilnej masy powietrza polarno-morskiego z zachodu i północnego zachodu.
Zaczęły się piętrzyć chmury kłębiaste, które nietypowo, bo w godzinach porannych, przeobraziły się w chmury burzowe Cumulonimbus. Wewnątrz nich pojawiły się wyładowania elektryczne, zarówno doziemne, jak i międzychmurowe.
Wyświetl ten post na Instagramie
Burze w październiku nie należą do częstych zjawisk, ale zdarza się, że są okazałe. Przykład tego mieliśmy przed rokiem, gdy po raz pierwszy odnotowaliśmy rekordową liczbę nie tylko samych burz, ale również ilości piorunów przez nie wygenerowanych na tle całej historii pomiarów.
Nad Warszawą w tym miesiącu przeszły aż cztery burze. W ciągu 54 sezonów obserwacyjnych tylko 20 przyniosło burze w październiku w stolicy. Dotychczas największą liczbę dni burzowych w tym miesiącu odnotowano czterokrotnie, w 1967, 1991, 1994 i ostatnio w 2006 roku. Były to 2 dni.
Źródło: TwojaPogoda.pl / IMGW-PIB.