FacebookTwitterYouTubeIstagramRSS

Potężny cyklon dotarł w głąb pustyni tak daleko, jak żaden inny. Na naszych oczach dzieje się historia

Cyklon tropikalny, który narodził się nad wodami Zatoki Bengalskiej, przemierzył tysiące kilometrów nad Indiami i dotarł nad Morze Arabskie, wdarł się w głąb rozległej pustyni, najdalej w dziejach, gdzie przyniósł ulewy i powodzie.

Zdjęcie satelitarne cyklonu Gulab-Shaheen. Fot. NASA.
Zdjęcie satelitarne cyklonu Gulab-Shaheen. Fot. NASA.

Meteorolodzy z wypiekami na twarzy śledzili losy cyklonu tropikalnego, który nosił aż dwa imiona. Gdy przed tygodniem rodził się nad wodami Zatoki Bengalskiej, nikomu nawet przez myśl nie przeszło, że może zagrozić obszarom odległym o tysiące kilometrów.

Najpierw jako cyklon imieniem Gulab dotarł do północno-wschodnich wybrzeży Indii, skąd w obawie przed potężnym przypływem sztormowym i huraganowymi wiatrami w głąb lądu ewakuowano blisko 50 tysięcy mieszkańców.

Cyklon przewędrował następnie nad północnymi Indiami, po drodze przynosząc ulewy, które doprowadziły do masowych powodzi i osunięć ziemi. Jak donoszą lokalne media, zginęło co najmniej kilka osób. Wśród ofiar znaleźli się ubodzy rolnicy, którzy po utracie plonów, w obliczu widma głodu, popełnili samobójstwo.

Bilans żywiołu powiększył się też o rybaków, którzy nie zdążyli przed uderzeniem cyklonu wrócić z połowów na wodach Zatoki Bengalskiej do swych macierzystych portów. Podobnie było też na wodach Morza Arabskiego, gdy cyklon opuścił Indie, zahaczając północnymi krańcami o Pakistan i Iran.

W obu krajach doszło do powodzi i paraliżu w ruchu drogowym, kolejowym i lotniczym. Na czas przechodzenia żywiołu ogłoszono dni wolne od pracy, aby mieszkańcy nie musieli wychodzić z domów i narażać się na niebezpieczeństwo.

Po opuszczeniu Indii i zejściu na gorące wody Morza Arabskiego, cyklon otrzymał drugie imię, Shaheen. W niedzielę (3.10) cyklon tropikalny Gulab-Shaheen dotarł nad wody Zatoki Omańskiej. Wieczorem wkroczył w głąb północnego Omanu jako huragan pierwszej kategorii z wiatrem o średniej prędkości 130 km/h.

To niezwykłe zjawisko, ponieważ nigdy wcześniej w historii obserwacji meteorologicznych tą ścieżką nie wędrował żaden inny cyklon. Istnieją historyczne zapiski, że poprzedni cyklon sięgnął Emiratów Arabskich dawno temu, w październiku 1948 roku, ale nie wiadomo, jaka była jego trajektoria.

Cyklon przyniósł ulewne deszcze na rozległych obszarach pustynnych pogranicza Omanu i Emiratów Arabskich. Jako, że wznoszą się tam również góry, sumy opadów były przez nie spotęgowane. Deszcze były potrzebne i z pewnością oczekiwane przez miejscową ludność, jednak ich ilość przyniosła więcej szkód niż pożytku. W jeden dzień spadło tyle deszczu ile powinno przez kilka lat.

Doszło do rozległych powodzi i osuwisk zboczy górskich na zabudowania. Zginęło kilkanaście osób, powiększając ostateczny bilans żywiołu do 36 ofiar śmiertelnych. Pod wodą znalazły się domy i drogi. Zniszczeniu uległy mosty, sieć energetyczna i maszty telekomunikacyjne. Huraganowy wiatr łamał drzewa i uszkadzał zadaszenia. Wzburzone morze wdarło się na nabrzeże, niszcząc infrastrukturę portową.

Następnie szczątki cyklonu, w postaci chmur niosących deszcze, dotarły do Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Popadało m.in. w Al-Ajn i Hattcie. W Dubaju pierwszy raz w historii z powodu zagrożenia cyklonem i wywołanym przez niego sztormem, zamknięto szkoły i budynki użyteczności publicznej.

Zdjęcie satelitarne cyklonu Gulab-Shaheen z prognozą dalszej trasy. Fot. NASA.

Cyklon pokrzyżował plany władzom Emiratów, które wydają miliony dolarów na wywoływanie sztucznych deszczy. Jeden tylko cyklon przyniósł ich tyle, ile normalnie powinno spaść nawet przez kilka lat, w dodatku zrobił to zupełnie za darmo.

Źródło: TwojaPogoda.pl / IMD.

prognoza polsat news