W nocy z 30 na 31 października szykuje się kolejna zmiana czasu, tym razem z letniego na zimowy. Chyba wszyscy mamy już dość dwukrotnego w ciągu roku przestawiania wskazówek zegarków o godzinę wprzód i w tył. Jest szansa, że już tego więcej nie zrobimy.
PSL złożył w sejmie projekt ustawy, z którego wynika, że zaprzestaniemy ciągłej zmiany czasu, na stałe pozostają w czasie letnim, wypełniając tym samym wolę większości Polaków. Ustawa najprawdopodobniej już w najbliższą środę (29.09) trafi pod obrady Sejmu.
Posłowie PSL są zdania, że skoro Parlament Europejski kilka lat temu przegłosował wprowadzenie jednolitego czasu przez cały rok, a także pojawiła się wstępna uchwała Komisji Europejskiej w tej sprawie, to nic nie stoi na przeszkodzie, by Polska pozostała na stałe z czasie letnim.
Niestety, nawet jeśli uda się uchwałę przegłosować, to najprawdopodobniej wejdzie ona w życie dopiero w przyszłym roku, ponieważ konieczny będzie czas na przeprogramowanie wszelkich urządzeń elektronicznych, które obecnie samoistnie przestawiają czas dwukrotnie w ciągu roku.
Zbytni pośpiech w tej sprawie może się skończyć paraliżem, a tego chyba wszyscy chcemy uniknąć. Zegary sterują obecnie przecież nie tylko naszymi telefonami czy telewizorami, ale też elektrowniami czy transportem kolejowym. Na wprowadzenie zmian potrzebny będzie przynajmniej kilka miesięcy.
W takiej sytuacji w marcu 2022 roku zmienilibyśmy czas zapewne po raz ostatni i na dobre pozostali w czasie letnim. Jak wynika z oficjalnego badania przeprowadzonego na zlecenie Ministerstwa Przedsiębiorczości i Technologii, niemal 80 procent z nas chciałoby czasu letniego przez cały rok.
Jak wyglądałby czas letni przez cały rok?
Gdybyśmy czasu nie zmienili i pozostali na stałe w letnim, zimą otrzymalibyśmy dodatkową godzinę dnia po południu. Na północnym wschodzie kraju, gdzie dzień kończy się wtedy najszybciej, bo już o godzinie 15:05, zmrok zapadłaby godzinę później, po 16:00. Na południowym zachodzie, gdzie z kolei Słońce zachodzi zimą najpóźniej, jasno byłoby jeszcze nawet krótko po godzinie 17:00.
Zyskalibyśmy dodatkową godzinę na zrobienie zakupów, odebranie dzieci ze szkoły czy też załatwienie spraw jeszcze w świetle dziennym, bez przymusu chodzenia po nocy. To właśnie rozwiązanie najczęściej wskazywali Polacy, decydując się na pozostanie w czasie letnim.
Problem może się pojawić jedynie o poranku, ponieważ Słońce wstawałoby godzinę później niż obecnie w okresie zimowym. Na południowym wschodzie jasno robiłoby się dopiero około 8:00, zaś na północnym zachodzie około 8:45.
Niektórzy twierdzą, że dzieci musiałyby zmierzać do szkoły jeszcze w ciemnościach, ale przecież obecnie często wracają do domu, gdy jest już po zmroku, o zajęciach pozalekcyjnych nie wspominając. Argument ten okazał się niewystarczający i dotyczący jedynie niewielkiej rzeszy uczniów.
Wolimy zmierzać do pracy w ciemnościach aniżeli z niej wracać do domu. Godzina dnia po południu większości z nas wynagradza przedłużające się ciemności o poranku, gdy tak naprawdę światła słonecznego nie potrzebujemy.
Źródło: TwojaPogoda.pl