FacebookTwitterYouTubeIstagramRSS

Morze wdziera się na ląd. Nicholas uderzył w Teksas, a Chanthu pustoszy Chiny, Koree i Japonię [WIDEO]

Miliony mieszkańców Stanów Zjednoczonych i Chin, obu Korei i Japonii zmagają się i nadal będą walczyć ze skutkami tropikalnych cyklonów, które przynoszą potężne ulewy i wichury, powodzie, osunięcia ziemi i przypływ sztormowy. Bilans klęsk żywiołowych wciąż rośnie.

Fot. Pixabay.
Fot. Pixabay.

We wtorek (14.09) o godzinie 7:30 czasu polskiego tropikalny huragan Nicholas, który przed kilkoma dniami narodził się nad gorącymi wodami zachodniej części Zatoki Meksykańskiej, uderzył w wybrzeża amerykańskiego stanu Teksas.

Jego oko wkroczyło na ląd we wschodniej części Matagorda, w pobliżu Sargent Beach. Nicholas był wówczas huraganem pierwszej, najniższej kategorii. Średnia prędkość wiatru dochodziła do 120 km/h, a porywy do 150 km/h. Jednak nie tylko silny wiatr okazuje się niszczycielski.

Zdjęcie satelitarne huraganu Nicholas u wybrzeży Teksasu i Luizjany. Fot. NOAA.

Spore szkody czyni też przypływ sztormowy. Słona morska woda wdziera się setki metrów w głąb lądu powodując zalewanie plaż, nadmorskich dróg, bulwarów i zabudowań. Powodzie potęgowane są przez gigantyczne ulewy.

Prognozuje się, że na Teksas i sąsiednią Luizjanę, może spaść od 150 do 300 mm deszczu, a lokalnie nawet do 450 mm. To oznacza powodzie na masową skalę. Już teraz wiele dróg, nawet z dala od wybrzeża, jest nieprzejezdnych z powodu zalania. Paraliż obejmuje m.in. Houston.

Na szczęście Nicholas jest znacznie słabszy od niedawnej Idy. Jednak, jak dobrze pamiętamy, często to nie wichury, lecz powodzie odgrywają kluczową rolę podczas ataku cyklonu. Tak może być też w tym przypadku. Nicholas może powodować powodzie jeszcze przez kilka kolejnych dni na południu USA.

Chanthu dewastuje wschodnią Azję

Po przeciwnej stronie globu od kilku dni szaleje gigantyczny tajfun Chanthu. W weekend przemknął on nad filipińskimi wyspami Batanes. Nad jedną z nich przetoczyło się samo oko tajfunu, w momencie, gdy średnia prędkość wiatru dochodziła do niewyobrażalnych do 290 km/h, a w porywach do 330 km/h.

Zdjęcie satelitarne tajfunu Chanthu. Fot. NOAA.

Następnie żywioł otarł się o wschodnie wybrzeże Tajwanu. Przyniósł ulewy, powodzie i osunięcia ziemi, jednak zdążył znacząco wytracić na impecie z piątej do trzeciej kategorii, zbliżając się do Tajpej, stolicy wyspy. Obecnie krąży u wybrzeży Szanghaju, jednego z najgęściej zaludnionych obszarów Chin.

Na ulewne deszcze i huraganowe wiatry narażonych jest tam kilkadziesiąt milionów ludzi. Skrajne zjawiska atmosferyczne paraliżują pracę m.in. portów morskich. Tajfun zatrzyma się tam na 2-3 dni. Długotrwałość opadów jest w tej chwili najpoważniejszym problemem.

Na tym jednak Chanthu nie poprzestanie. W najbliższych dniach już jako słabnący cyklon przewędruje nad Półwyspem Koreańskim, a przed końcem tygodnia również nad Japonią. Tam również zagrożenie mogą stanowić powodzie i osuwiska.

Źródło: TwojaPogoda.pl / NHC / JMA.

prognoza polsat news