Bardzo mylą się wszyscy ci, którzy wierzą w to, że po ponad 30 latach od katastrofy w Czarnobylu mentalność rosyjskich władz zmieniła się na tyle, iż po każdym podobnym incydencie będziemy informowani w pełni i na bieżąco.
Rosja znów może skazić środowisko naturalne, tym razem za sprawą potężnych pożarów lasów, które szaleją od początku sierpnia w obwodzie niżnonowogrodzkim. Obecnie zbliżają się do miasta zamkniętego Sarow, które pozostaje w gestii Federalnej Agencji Energii Atomowej Rosatom.
To miejsce, gdzie powstała pierwsza sowiecka bomba atomowa i gdzie obecnie produkowane są rakiety strategiczne, głowice atomowe i części do nowoczesnej broni hipersonicznej. Nikt do końca nie wie, co jeszcze się tam znajduje, stąd też niepokój, i to nie tylko okolicznych mieszkańców.
O powadze sytuacji świadczy fakt, że rosyjskie władze ogłosiły w całym regionie stan wyjątkowy i wysłały do opanowania ognia śmigłowce i samoloty gaśnicze. Wszelkie informacje o tym zdarzeniu są ograniczane, aby nie wzbudzać paniki. Sarow położony jest 350 kilometrów od Moskwy i 1200 kilometrów od wschodniej granicy Polski.
Nie pierwszy raz
Lista skażeń pochodzących z Rosji, a które dotarły m.in. nad Polskę, jest bardzo długa. Jesienią 2017 roku polska Państwowa Agencja Atomistyki (PAA) poinformowała iż powietrzu nad Europą, w tym także nad Polską, wykryto promieniotwórczy izotop Ruten-106.
Informację tę potwierdził francuski Państwowy Instytut Bezpieczeństwa Radiologicznego (IRSN), według którego radioaktywny obłok ogarnął między 27 września a 13 października większą część Europy, a Polska znalazła się wśród krajów, gdzie stężenie izotopu było podwyższone.
Naukowcy oraz organizacje ekologiczne przeprowadziły własne śledztwo, z którego wynikło, że źródłem emisji najprawdopodobniej były okolice miasta Oziorsk zwanego dawniej „Czelabińsk-40”, a później „Czelabińsk-65" oraz sąsiednie miasto Kysztym. W ich rejonie znajduje się kombinat chemiczny Majak (pol. Latarnia).
Ponad 1300 pomiarów z całego świata wykazało, że do atmosfery trafiło od 250 do 400 terabekereli radioaktywnego rutenu-106 o okresie półtrwania 374 dni. Całkowita radioaktywność uwolniona podczas wycieku była od 30 do 100 razy wyższa od poziomu promieniowania uwolnionego po katastrofie w elektrowni atomowej w Fukushimie w Japonii po trzęsieniu ziemi i uderzeniu tsunami 11 marca 2011 roku. Do tragedii nie doszło tylko dlatego, że chmura izotopu była dużo bardziej rozdrobniona niż w przypadku Czarnobyla czy Fukushimy.
Gdyby do podobnego wycieku doszło w Polsce, konieczna okazałaby się ewakuacja ludności w promieniu przynajmniej kilku kilometrów od miejsca emisji tego izotopu. Tymczasem rosyjskie służby ujawniły blisko 1000-krotne przekroczenie dopuszczalnych norm emisji radioaktywnego izotopu z aż 2-miesięcznym opóźnieniem. Wciąż nie wiadomo czy miejscowa ludność została napromieniowana, i czy w ogóle została o awarii poinformowana.
Źródło: TwojaPogoda.pl / Interfax.