Czwartek (24.06), ostatni upalny dzień w tym tygodniu, okazał się najgorętszym na wschodzie i południowym wschodzie Polski. W Tarnowie w Małopolsce, tuż przed uderzeniem gwałtownych burz, temperatura dosłownie oszalała osiągając nawet 35 stopni w cieniu.
Od razu posypały się historyczne rekordy ciepła dla czerwca, które utrzymywały się dzielnie od 58 lat. Od połowy ubiegłego wieku nie zdarzyło się jeszcze, aby w Rzeszowie termometry pokazały w tym miesiącu więcej niż 33,3 stopnia.
Jednak właśnie się to zmieniło, bo całkiem świeży rekord z 2019 roku został pobity z nawiązką. Temperatura sięgnęła aż 34,5 stopnia. Nie tylko w Rzeszowie było skrajnie gorąco.
W Lesku, położonym u bram Bieszczadów, termometry pokazały 33,4 stopnia. Dotychczasowy czerwcowy rekord z 1963 roku został pobity aż o 1,5 stopnia.
Z kolei w Sandomierzu, gdzie zmierzono 34,2 stopnia, wcześniejszy rekord sprzed 58 lat został przekroczony o 0,2 stopnia. Jeszcze w Krośnie było najcieplej w czerwcu na tle historii. Rekord z 1963 roku został pobity o 0,6 stopnia i sięgnął 33,2 stopnia.
W środę (23.06) swój nowy rekord upału odnotował także Białystok. Temperatura sięgnęła 33,4 stopnia, przekraczając dotychczasowy rekord z 2000 roku o 0,2 stopnia.
Dodajmy, że zakończona właśnie pierwsza tegoroczna fala upałów rozpoczęła się przed tygodniem w czwartek (17.06). Najwyższą temperaturę na terenie kraju odnotowano w sobotę (19.06), gdy w Słubicach, przy zachodniej granicy, odnotowano 36,1 stopnia.
Większość dotychczasowych rekordów ciepła dla czerwca zostało pobitych zaledwie 2 lata temu. Spośród miast wojewódzkich stare rekordy utrzymały się tylko w Szczecinie, Gdańsku, Olsztynie, Białymstoku (właśnie pobity), Katowicach, Rzeszowie (właśnie pobity) i Lublinie.
Źródło: TwojaPogoda.pl / IMGW-PIB.