Halny zwykle jest bardzo silnym wiatrem, bywa też niszczycielski, ale nie tym razem. We wtorek (27.10) jego gwałtowne porywy notowane były jedynie na karpackich szczytach, gdzie chwilami przekraczały 100 km/h.
W dolinach mieliśmy do czynienia zaledwie z tzw. efektem halnego, czyli słabym wiatrem, który osuszał i ogrzewał powietrze. To najbardziej przyjemna postać halnego, ponieważ było ciepło i pogodnie, ale nie wiąło porywiście.
Temperatura jeszcze przed południem w południowych regionach województwa śląskiego, małopolskiego i podkarpackiego przekraczała 15 stopni, dochodząc w południe nawet do 20 stopni w cieniu. Wilgotność powietrza w ciągu 3 godzin spadła z prawie 100 do 50 procent, a widoczność sięgnęła 50 kilometrów.
Ciepły południowy wiatr ogrzewał powietrze również w centrum i na wschodzie kraju. Tam termometry wskazywały przeważnie od 12 do 15 stopni, ale chmurzyło się, choć z większymi przejaśnieniami i rozpogodzeniami.
Kompletnie odmienną aurę mieliśmy na zachodzie, gdzie nie dość, że było pochmurno, to jeszcze miejscami padał deszcz, a temperatura nie przekraczała 10 stopni. W środę (28.10) mieszkańcy południa nadal będą uprzywilejowani, bo u nich będzie najpogodniej i najcieplej.
Źródło: TwojaPogoda.pl