FacebookTwitterYouTubeIstagramRSS

Skąd się wzięła największa plaga komarów od wielu lat i kiedy się wreszcie skończy?

Takiej plagi komarów nie było od wielu lat. Próbujemy się chronić przed tymi dokuczliwymi owadami na różne sposoby, nie zawsze skutecznie. Kiedy będziemy mogli odetchnąć od nich z ulgą? Niestety, nie mamy dobrych wieści.

Fot. Max Pixel.
Fot. Max Pixel.

Komarów jest tego lata tak dużo nie dlatego, że zima była bardzo łagodna, a wiosna sucha. Przyczyną jest wyłącznie skrajnie deszczowy czerwiec, a więc początek lata, gdy komary masowo się rozmnażają.

Rekordowo mokry czerwiec

Z powodu nadzwyczaj częstych burz czerwiec w wielu regionach kraju zapisał się rekordowo mokro. Na południu, wschodzie i w centrum spadło powyżej 150 litrów deszczu na metr kwadratowy, czyli nawet 3-krotnie więcej niż powinno według normy wieloletniej. Opady miały zazwyczaj charakter przelotny, ale bardzo duże natężenie.

Zdarzało się, że w ciągu jednej godziny potrafiła spaść nawet połowa miesięcznej normy deszczówki. Przykładowo w Warszawie przez cały miesiąc napadało 166 litrów wody na metr kwadratowy ziemi wobec normy wynoszącej 70 litrów. To był najbardziej mokry czerwiec w stolicy w całym okresie powojennym.

Fot. Max Pixel.

Podobny rekord padł też m.in. we Wrocławiu. Jednak lokalnie padało jeszcze mocniej. W miejscowościach, które doświadczyły tzw. powodzi błyskawicznych, suma opadów sięgała aż 100-150 litrów na metr kwadratowy w ciągu kilku godzin!

ZOBACZ: Rekordowo deszczowy czerwiec w Polsce

Według danych IMGW, najbardziej deszczowym miejscem w Polsce były w czerwcu Góry Bystrzyckie na Dolnym Śląsku. Spadło tam łącznie 291 litrów wody na metr kwadratowy ziemi. Wśród najbardziej mokrych miejsc znalazły się też Góry Opawskie i Bieszczady, gdzie suma opadów przekraczała 250 litrów.

Nie tylko mokry, ale też ciepły

Jakby tego było mało to czerwiec zapisał się też ciepło. Średnia temperatura była o prawie 2 stopnie wyższa od średniej wieloletniej. Największe odchylenie temperatury odnotowano na Suwalszczyźnie, gdzie dochodziło ono do nawet 3 stopni. Najmniejsze zaś, rzędu 1 stopnia, miało miejsce na Pomorzu i Dolnym Śląsku.

Wilgotna i ciepła aura sprawiła, że mieliśmy bardzo dużo długo utrzymujących się kałuż, w których larwy komarów miały wprost idealne warunki do rozwoju. Stąd też chmary komarów atakują już nie tylko nad zbiornikami i ciekami wodnymi oraz w cieniach drzew parkowych i leśnych, ale również na ulicach miast i to w biały dzień, w pełnym słońcu.

To świadczy o tym, że mamy do czynienia z największą inwazją komarów najprawdopodobniej od 2010 roku, czyli od wielokrotnych powodzi, które nawiedzały dorzecza Wisły i Odry, jak i brzegi samych tych rzek. Wówczas opryski niewiele pomagały, tak dużo było tych pasożytów w powietrzu.

Opryski niewiele pomagają

Teraz mamy powtórkę z tamtych nieprzyjemnych dni, które mogą potrwać do końca lata, ponieważ sierpień będzie podobny pod względem pogody do lipca. Niektóre miasta, jak co roku, opryskują tereny zielone z ziemi i powietrza, zapobiegają namnażaniu się komarów w newralgicznych miejscach. Jednak odbywa się raczej z mizernym skutkiem, ponieważ owadów są miliardy.

Jak donoszą nasi czytelnicy, w ciągu minuty można zostać pokąsanym nawet kilkadziesiąt razy. Komarzyce są bezlitosne, opadają na swoje ofiary całymi chmarami. Potrzebują krwi, aby móc po kilku dniach złożyć około 300 jaj w stojących zbiornikach, z których z 230 wyklują się kolejne komary płci żeńskiej.

Samce komara są niegroźne dla człowieka, ponieważ żywią się wyłącznie pyłkami kwiatów. W komarzej populacji stanowią zaledwie 10 procent.

Operacja spryskiwania terenów, gdzie rozmnażają się komary, nie może być prowadzona non-stop. Opryski można przeprowadzić wyłącznie na 24 godziny przed opadami deszczu, a ostatnio padało często i obficie.

We Wrocławiu, który przoduje w opryskach, z powodu deszczu przez tydzień komary namnażały się do woli, ponieważ w wilgotnej aurze środki chemiczne nie mogły być używane. Z kolei w Warszawie opryski uznane zostały przez władze za nieekologiczne i szkodzące innym przedstawicielom fauny, więc w tym sezonie nie będą prowadzone.

Skuteczne produkty z DEET

Sami też możemy się chronić przed komarami, a także kleszczami, stosując najróżniejsze repelenty. Te najpopularniejsze i zarazem zapewniające niemal 100-procentową skuteczność produkty mają dodatek związku chemicznego DEET (N,N-Dietylo-m-toluamid), opracowanego przez wojskowych naukowców dla armii USA, aby żołnierze nie zostali zjedzeni przez komary podczas akcji w dżungli.

Wieloletnie badania nie wykazały, aby środek ten był szkodliwy dla organizmu, jednak należy stosować go ostrożnie i zgodnie z zaleceniami, a wówczas będzie nas skutecznie zabezpieczać i jednocześnie nie wyrządzi nam krzywdy.

Bardzo dobrze chronią repelenty już ze stężeniem DEET rzędu 25 procent. Na kilkugodzinne wyprawy np. do lasu czy nad rzekę wystarczą w zupełności. Jeśli mieszkamy w miejscu, gdzie aż roi się od komarów, to dawkę można zwiększyć nawet o środek ze stężeniem DEET na poziomie powyżej 50 procent.

ZOBACZ: Poznaj rewolucyjne środki na komary

Jedynym przeciwwskazaniem jest stosowanie tych środków u dzieci poniżej 4. roku życia oraz u kobiet w ciąży. Repelent należy nakładać na suchą, nieuszkodzoną i nieosłoniętą ubraniem skórę. Nie należy go stosować na twarz, bo w niektórych przypadkach może się to skończyć podrażnieniami.

Jeśli obawiamy się tego środka aktywnego, możemy zastosować go na ubranie. DEET nie uszkadza bowiem bawełny. Skutecznie powinien działać nawet przez 9 godzin. Środki tego typu znajdziemy w każdym sklepie sportowym lub drogerii.

Źródło: TwojaPogoda.pl

prognoza polsat news