Mimo, że w ostatnich tygodniach deszcze nie tylko zaczęły się pojawiać częściej i są intensywniejsze, to jednak mają one przeważnie charakter przelotny, a przez duże natężenie zamiast wsiąknąć w glebę, natychmiast podtapiają drogi i zabudowania oraz spływają do rzek i nie poprawiają sytuacji związanej z suszą.
Potrzebne są długotrwałe opady o małym i umiarkowanym natężeniu, które gleba mogłaby sukcesywnie pochłaniać, nawilżając wszystkie swoje warstwy. Niestety, latem, gdy dominują opady pochodzenia burzowego, jest to niemożliwe. Potrzebna jest więc wilgotna jesień i śnieżna zima.
Dane satelitarne wskazują, że płytko pod powierzchnią ziemi wilgotność gleby wzrosła, jednak im głębiej, tym wody jest mniej. Dramatycznie niski jest poziom wód gruntowych. Nie jest to jednak problem wyłącznie Polski, lecz większości krajów w Europie.
Najgorzej jest w pasie od wschodniej Francji przez Czechy i Polskę po Ukrainę i dalej po południową Rosję. Skrajnie niski poziom wód gruntowych dotyczy całych Czech i Ukrainy oraz w znacznej mierze Polski, jedynie poza regionami górzystymi i województwami północnymi.
Jak informuje NASA, obszary oznaczone na mapach kolorem bordowym doświadczają suszy, jaka zazwyczaj zdarza się tylko raz na półwiecze. Z kolei jak wynika z danych SPEI, obecna susza jest na terytorium Polski największą od 1992 roku.
Jednak 28 lat temu, choć było bardzo sucho, to jednak przez krótki czas. Podobnie krótkotrwała, acz silna susza, nawiedziła nas w połowie lat 80. ubiegłego wieku. Obecna susza, która rozpoczęła się w 2015 roku i trwa już piąty rok z rzędu, z przerwą w 2017 roku, jest najdłuższą w całej serii pomiarowej, która sięga 1955 roku.
Z wykresu wynika, że w Polsce okresy suche i mokre przeplatają się. Średnio trwają 5 lat. Czy to oznacza, że okres suchy dobiega już końca, a początek lat 20. przyniesie nam znacznie więcej wilgotnych lat?
Źródło: TwojaPogoda.pl / NASA / SPEI.