Tegoroczny lipiec, zgodnie z naszymi prognozami, powinien zapisać w granicach normy wieloletniej, a to oznacza, że szanse na to, iż będzie bardzo gorący, jednym z najcieplejszych, są niewielkie. Spodziewajmy się temperatury najczęściej na przyjemnym dla większości z nas poziomie 20-25 stopni, a tylko sporadycznie 15 i 30 stopni.
Ostatnie sezony letnie wypieściły nas nadzwyczaj wysokimi temperaturami, więc powrót do termicznej normy dla Polski możemy odebrać jako ochłodzenie. Nad morzem, gdzie będzie najchłodniej, temperatura przeważnie będzie sięgać za dnia 20 stopni, a nocami 15 stopni. Dla wielu Polaków nie są to temperatury wymarzone na wylegiwanie się na plaży, bo może być zbyt chłodno, szczególnie przy silniejszym wietrze od morza. Jednak w zamian Pomorze będzie jednym z najpogodniejszych regionów w kraju.
Najbardziej deszczowy miesiąc
Lipiec od zawsze jest najbardziej deszczowym miesiącem w całym roku. To właśnie wtedy spadają największe ilości wody, a zagrożenie podtopieniami i powodzią jest najbardziej prawdopodobne.
Średnia wieloletnia mówi o sumie opadów przeważnie na poziomie od 75 do 85 mm. Im dalej na południe Polski, tym deszcze są częstsze i intensywniejsze. Na terenach podgórskich potrafi spaść od 100 do 150 mm, a w wysokich górach ponad 200 mm.
Lipiec jest tak bardzo deszczowy ponieważ... przynosi najwyższą średnią temperaturę na tle roku. Zgodnie z zasadami fizyki, im wyższa jest temperatura, tym powietrze może pomieścić więcej pary wodnej.
Na chłopski rozum, z powodu wysokiej temperatury, dochodzi do najintensywniejszego parowania, przez co rozbudowują się chmury burzowe, z których leje deszcz. Podczas jednej burzy, trwającej godzinę, potrafi spaść tyle deszczu, ile przez cały najbardziej suchy miesiąc.
Możemy być zaskoczeni, bo najbardziej sucho jest zimą, czyli w porze roku, która bardziej kojarzy się nam z częstymi opadami. W lutym na większość miast i wsi w naszym kraju spada tylko od 20 do 25 mm. Nawet na nieco wyżej położonych terenach nie spada więcej niż 50 mm. Luty jest więc trzykrotnie mniej mokrym miesiącem niż lipiec.
Dlaczego więc wydaje się nam mokry? To za sprawą tego, że pada przez więcej dni niż w lipcu, ale za to opady są słabe. Ostatecznie więc suma opadów sięga niewielkiego poziomu. W ciepłym półroczu na nasze miasta spada przeważnie 75 procent więcej wody niż w półroczu chłodnym.
Mokry, ale też najcieplejszy
Lipiec jest nie tylko najbardziej mokrym, lecz również najcieplejszym miesiącem w roku, biorąc pod uwagę średnią miesięczna temperaturę. Upał jest znośny, jeśli panuje przy niskiej wilgotności powietrza.
Tak było podczas dwóch najcieplejszych lipców w 2006 i 1994 roku. Choć pod względem średniej temperatury są one uznawane przez meteorologów za najcieplejsze, to jednak jeśli weźmiemy pod uwagę odczucie naszego organizmu, cieplejszy od nich okaże się lipiec 2010 roku.
Był on nie tylko trzecim najcieplejszym, lecz również bardzo wilgotnym, co poskutkowało częstymi ulewami i podtopieniami. Było gorąco, parno i duszno, rodem z krajów równikowych. Ostatni wyjątkowo gorący lipiec mieliśmy w 2014 roku, ale również ten z 2018 roku znalazł się w pierwszej piątce najgorętszych.
Lipce bywały też chłodne, a nawet zimne. Ostatni lipiec ze średnią temperaturą poniżej normy mieliśmy w 2017 roku, zaś wyjątkowo chłodny był ten z 2004 roku. Jednak daleko nam było do lipca z 1979 roku, który zapisał się jako najzimniejszy w całym dwudziestym wieku, bo średnia temperatura spadła do niemal 4 stopni poniżej normy.
Lipce są coraz cieplejsze
Lipce ocieplają się w Polsce stale od końca lat 70. ubiegłego wieku. Ostatnia dekada przyniosła nam najcieplejsze lipce, pod względem średniej miesięcznej temperatury, na tle całej historii polskiej meteorologii, czyli licząc od końca osiemnastego wieku.
Zwieńczeniem tego zjawiska był lipiec 2006 roku, który zapisał się jako najcieplejszy, nie tylko lipiec, lecz również jakikolwiek miesiąc, od kiedy tylko prowadzi się ciągłe pomiary, a więc od drugiej połowy dziewiętnastego wieku.
Średnia ogólnokrajowa temperatura była wówczas wyższa od normy o 3,6 stopnia. Lato tego roku przyniosło posuchę i wyjątkowo długą falę upałów. Temperatura przekraczająca w cieniu 30 stopni, potrafiła się utrzymywać dzień po dniu przez nawet 10 dni.
Na przykład w Warszawie odnotowano aż 20 dni z upałem, a więc czterokrotnie więcej niż wynosi norma wieloletnia. Średnia miesięczna temperatura wyniosła aż 23,5 stopnia, a absolutna temperatura maksymalna sięgnęła 35,3 stopnia. 20 lipca w Słubicach odnotowano 36,5 stopnia i była to najwyższa wartość zmierzona w tym miesiącu w całym kraju.
Skutki fal upałów były bardzo poważne. Po 20 dniach bez opadów ogłoszona została susza atmosferyczna, a następnie glebowa. W niektórych miejscach dochodziło nawet do suszy hydrologicznej, czyli do niemal całkowitego zaniku wód gruntowych.
Poziom wody w rzekach na terenie całej Polski znacząco się obniżył do tego stopnia, że na kilku wodowskazach notowano poziom poniżej wieloletniego minimum. Według pomiarów IMGW w rzece Skawa stan wody wynosił zaledwie 15 cm, w Narwi 16 cm, a w Noteci 66 cm. Straty na polach uprawnych sięgały średnio 30 procent.
Źródło: TwojaPogoda.pl