FacebookTwitterYouTubeIstagramRSS

Rekordowa dziura ozonowa nad Arktyką. Czegoś takiego jeszcze nie widziano. „To niebezpieczne”

Już nie tylko nad Antarktydą pojawia się dziura ozonowa. W ostatnich tygodniach utworzyła się ona także nad Arktyką. Jej rozmiary są rekordowe. Jeśli utrzyma się do lata, to może się okazać niebezpieczna dla naszego zdrowia.

Dziura ozonowa nad Arktyką w dniu 1 kwietnia 2020 roku. Fot. NASA.
Dziura ozonowa nad Arktyką w dniu 1 kwietnia 2020 roku. Fot. NASA.

Naukowcy z zaskoczeniem obserwują to, co dzieje się na wysokości kilkunastu kilometrów nad lodami Arktyki. Doszło tam do degradacji ozonu na niespotykaną dotychczas skalę. Wcześniej tworzyły się tam mini-dziury ozonowe, ale teraz możemy mówić o pełnoprawnej, rekordowej dziurze ozonowej.

Pod koniec marca nastąpił 90-procentowy spadek stężenia ozonu na wysokości 18 kilometrów ze standardowych 3,5 cząstek na milion do zaledwie 0,3 cząstek na milion. To więcej niż kiedykolwiek wcześniej. Nawet znaczne degradacje ozonu z 1997 i 2011 roku nie mogą się z tym równać.

W tej chwili dziura ozonowa nie stanowi zagrożenia dla obszarów gęsto zaludnionych, ponieważ rozpościera się między Oceanem Arktycznym a Grenlandią i północną Kanadą. Jednak jeśli będzie zwiększać swoje rozmiary, może stać się niebezpieczna.

Promienie UV niszczą życie

Znaczący zanik warstwy ozonowej oznacza, że do powierzchni ziemi może docierać większa niż zwykle ilość promieni ultrafioletowych emitowanych przez Słońce. Ozon chroni nas przed nimi. Dodatkową osłonę stanowią kremy z filtrem UV, ale tylko przy standardowym poziomie promieniowania.

Dziura ozonowa nad Arktyką w marcu 2020 roku. Fot. NASA.

W przypadku arktycznej dziury ozonowej sytuacja jest na tyle trudna, że zwykłe kremy mogą nie wystarczyć. Tymczasem promienie UV w znacznej ilości mogą uszkadzać włókna kolagenowe w skórze przyspieszając proces starzenia, powodować nowotwory, a nawet niszczyć łańcuchy DNA i powodować ich mutacje.

Bardzo duże promieniowanie ultrafioletowe może zniszczyć wszelkie życie na naszej planecie. Na szczęście dziura ozonowa nad Arktyką tak głęboka i obszerna nie jest, aby stanowić bardzo poważne zagrożenie. Naukowcy zwracają jednak uwagę na fakt, że aż do końca czerwca promieniowanie słoneczne tradycyjnie będzie rosnąć, a wraz z nim indeks UV.

Jeśli w tym czasie dziura ozonowa przesunie się nad Europę, to możemy mieć problem. Na szczęście póki co sytuacja powoli, ale zaczyna się poprawiać, ponieważ słabnie wir polarny, który według badaczy jest odpowiedzialny za utworzenie się tego fenomenu.

Winien jest wir polarny?

To właśnie za sprawą wyjątkowo silnego wiru polarnego temperatura w arktycznej stratosferze spadała do rekordowo niskiego poziomu niemal minus 100 stopni. Skrajny mróz spowodował degradację warstwy ozonowej. Obecnie wir ulega podziałowi, co może osłabić dziurę ozonową.

Dziura ozonowa nad Arktyką w dniu 19 marca 2020 roku. Fot. NASA.

Niska temperatura, promieniowanie słoneczne i wyemitowane przez człowieka przed laty toksyczne aerozole, jak chlorofluorowęglowodory (CFC) i fluorowęglowodory (HFC), czyli tzw. freony, niszą warstwę ozonową, sprawiając, że rakotwórcze dla naszej skóry promieniowanie ultrafioletowe dociera w większej ilości do powierzchni ziemi.

Rozrost dziury ozonowej utrudnia topografia kontynentów, które otaczają Arktykę, w ten sposób zakłócając wir polarny i tym samym zapobiegając tworzeniu się Polarnych Chmur Stratosferycznych (tzw. obłoków perłowych), związanych z reakcjami chemicznymi, które produkują atomy chloru, odpowiedzialne za niszczenie warstwy ozonowej.

Jednak sytuacja jest warta nieustannego śledzenia i badania, ponieważ z czymś podobnym świat naukowy spotyka się po raz pierwszy i do końca nie wiadomo, jak zachowa się warstwa ozonowa nad Arktyką w nadchodzących tygodniach, a nawet miesiącach.

Źródło: TwojaPogoda.pl / NASA.

prognoza polsat news