FacebookTwitterYouTubeIstagramRSS

Płoną napromieniowane lasy w Czarnobylu. Tymczasem wieje ze wschodu. Czy coś nam zagraża?

Na terenie Czarnobylskiej Strefy Wykluczenia wybuchł duży pożar, który błyskawicznie rozprzestrzenia się. Z dymem uwalniają się groźne pyły. Tymczasem w Polsce wiatr wieje ze wschodu. Czy zagrozi nam radioaktywny obłok?

Fot. Max Pixel.
Fot. Max Pixel.

Za sprawą potężnego wyżu, który znajduje się nad wschodnimi krańcami Polski, wiatr wieje z kierunku wschodniego i południowo-wschodniego, czyli znad Ukrainy i Białorusi. Nic więc dziwnego, że z niepokojem śledzimy wieści z Czarnobyla, gdzie płoną napromieniowane lasy.

Jak poinformowała ukraińska Państwowa Służba ds. Sytuacji Nadzwyczajnych pożar trawi lasy o powierzchni 200 tysięcy metrów kwadratowych w pobliżu miejscowości Wołodymyriwka. Promieniowanie jest tam podwyższone, co utrudnia akcję gaśniczą, w której uczestniczy prawie 100 strażaków oraz śmigłowiec i samolot gaśniczy.

Nie ma zagrożenia dla ludności, ani też samej elektrowni atomowej. Nie odnotowano jak dotąd podwyższonego promieniowania poza Strefą Wykluczenia, co oznacza, że nie ma mowy o powstaniu obłoku radioaktywnego.

W Polsce wiatr wieje z kierunku wschodniego. Prognoza przemieszczania się mas powietrza pochodząca z modelu HYSPLIT, należącego do amerykańskiego Krajowego Urzędu do spraw Oceanów i Atmosfery (NOAA), wskazuje, że powietrze nie dociera do nas z okolic Czarnobyla.

Zgodnie z danymi Polskiej Agencji Atomistyki (PAA) nie ma żadnego zagrożenia radiacyjnego. Przypomnijmy, że dużo większe pożary szalały w okolicach Czarnobyla w poprzednich latach, chociażby w kwietniu 2015 roku.

Wówczas w wyniku pożarów do atmosfery trafiło od 2 do 8 procent cezu 137, co spowodowało, że w Kijowie dawki promieniowania gamma wzrosły do 10 mikrosiwertów.

Ogień szalał wtedy na 400 hektarach, niebezpiecznie zbliżając się do punktu składowania radioaktywnych odpadów oraz przechowalnika „Wektor” w okolicach wsi Burakówka, zaledwie 10 kilometrów na zachód od elektrowni.

10 mikrosiwertów, czyli 10 milionowych siwerta, to jedna setna dawki promieniowania, którą przyjęto jako dopuszczalną dawkę roczną, jaką mogą powodować elektrownie jądrowe. To również cztery razy mniej, niż różnica między roczną dawką gamma otrzymywaną w Krakowie i we Wrocławiu. Nie ma to żadnego znaczenia dla zdrowia człowieka.

Źródło: TwojaPogoda.pl

prognoza polsat news