Od kilku dni mamy w Europie nadzwyczaj wysokie ciśnienie atmosferyczne. To zasługa rozległego wyżu, który rozciąga się od Wysp Brytyjskich aż po Turcję. Zdecydowanie najbardziej ekstremalne wartości barometry pokazywały w poniedziałek (20.01).
Wtedy w miejscowości Mumbles Head na południowym krańcu Walii odnotowano aż 1050,5 hPa. To najwyższe ciśnienie w Wielkiej Brytanii od 16 stycznia 1957 roku, gdy w miejscowości Benbecula na Hebrydach Zewnętrznych zmierzono 1050,9 hPa.
Jeszcze trochę zabrakło do absolutnie najwyższego ciśnienia dla tego kraju, które odnotowano aż 118 lat temu, dokładnie 31 stycznia 1902 roku w szkockim Aberdeen, gdzie było 1053,6 hPa.
Jednak w poszczególnych regionach Wielkiej Brytanii rekordy historyczne odnotowano. Tak było m.in. w Londynie, gdzie barometr w tym czasie wskazał 1049,6 hPa. Pomiary ciśnienia prowadzi się tam od 1692 roku i przez ostatnich 328 lat jeszcze tak wysokie nie było.
Pobity został tym samym dotychczasowy rekord najwyższego ciśnienia dla brytyjskiej stolicy, który wynosił 1049,1 hPa i zarejestrowany został 18 stycznia 1882 roku w Królewskim Obserwatorium Kew, w południowo-zachodniej części Londynu.
Skąd się wziął tak potężny wyż nad Wyspami Brytyjskimi, gdzie zazwyczaj dominują głębokie niże atmosferyczne? Przyczyną jest gwałtowny rozwój niżu nad wschodnim wybrzeżem USA i Kanady. Doszło tam do tzw. bombogenezy, czyli nagłego spadku ciśnienia w centrum układu.
Z tego powodu nasilił się wiatr, który osiągał miejscami siłę huraganu. Przyniósł blizzardy, czyli silne zawieje i zamiecie śnieżne m.in. na kanadyjskim Labradorze i Nowej Fundlandii. W stolicy regionu, mieście St. John's spadło 70-80 cm śniegu, najwięcej w ciągu jednej doby w całej historii pomiarów.
Zaspy śnieżne usypane przez porywisty wiatr miały nawet kilka metrów wysokości. Zakryły one nawietrzne ściany budynków, samochody i wszelką nieosłoniętą infrastrukturę, wywołują paraliż w ruchu drogowym i lotniczym, a także masowe przerwy w dostawach prądu i ogrzewania.
Mówiąc prostym językiem, powietrze wyciągane z układu niżowego musiało być gdzieś rozdzielone. Zazwyczaj jego nadmiar powoduje powstanie ośrodka wyżowego w okolicach portugalskich Azorów. Ośrodek jest olbrzymi, ma setki kilometrów.
Jednak tym razem nad Atlantykiem znajdowało się dużo mniejszych niżów, więc swoisty bąbel nadmiaru powietrza powędrował znacznie dalej na wschód niż zwykle, gdzie utworzył ośrodek wyżowy właśnie nad Wyspami Brytyjskimi. Nastąpił tam duży wzrost wagowej zawartości tlenu w powietrzu.
Ten sam ośrodek wyżowy odpowiadał też za to, że mokre układy niżowe, zamiast podążać z zachodu na wschód, zaczęły być spychane na południe, gdzie dały się we znaki w krajach śródziemnomorskich. W Hiszpanii burze, ulewy, śnieżyce i wichury, a na wybrzeżach sztorm, stały się przyczyną śmierci 4 osób.
To dowodzi tego, że pogoda na świecie to swoisty mechanizm naczyń połączonych. Anomalia atmosferyczna w jednym miejscu może wywoływać anomalie także w innych regionach, często odległych o tysiące kilometrów.
Źródło: TwojaPogoda.pl / Met Office.