Pozrywane dachy, połamane drzewa, wzbierające rzeki, podtopione drogi i zabudowania, to skutek bardzo nietypowego zjawiska atmosferycznego, jakie ma miejsce nad Polską. Przypomina ono do złudzenia cyklon tropikalny znany z Karaibów, wybrzeży USA czy wschodniej Azji.
Spiralna formacja chmurowa, która świetnie prezentuje się na animacji zdjęć satelitarnych, wiruje przeciwnie do ruchu wskazówek zegara i przynosi burze, ulewy i trąby powietrzne. To ośrodek niskiego ciśnienia, który został zablokowany nad naszym krajem.
Zazwyczaj niże atmosferyczne wędrują z zachodu na wschód Europy, przynosząc krótkotrwałe deszcze. Jednak tym razem jest inaczej, ponieważ ośrodek niżowy otoczony został przez potężne wyże, i to z czterech stron świata, od północy znad Arktyki, od południa znad Turcji, od zachodu znad Wysp Brytyjskich, a ze wschodu znad Kazachstanu.
Skoro układ niżowy nie może się ruszyć, to od kilku dni zalega nad jednym obszarem przynosząc deszcze, i to nie byle jakie, bo ulewne. Niezwykłą obfitość opadów zapewnia po pierwsze napływ bardzo ciepłego i zarazem wilgotnego powietrza znad Morza Czarnego.
Po drugie niż po swojej wschodniej stronie ściąga ciepłe powietrze podzwrotnikowe z południa (na wschodzie Polski notuje się niemal 25 stopni), a z zachodniej strony dużo chłodniejszą masę polarno-morską znad Atlantyku (w Niemczech temperatura nie przekracza 13 stopni). Na styku ścierających się skrajnych mas dochodzi do gwałtownego parowania i skraplania się pary wodnej, która piętrzy chmury i zapewnia je w olbrzymie ilości wilgoci.
Ta spada, głównie na południowe województwa, w ilościach powodziowych, przekraczających 100 mm w ciągu każdej doby. Te same chmury burzowe, miejscami wypiętrzone do wysokości kilkunastu kilometrów, przynoszą trąby powietrzne w liczbie zwykle w naszej szerokości geograficznej niespotykanej.
Dobra wiadomość jest taka, że zwykle tego typu przyblokowane ośrodki niżowe nie „żyją” dłużej niż 3 dni. Otaczające do wyże z czasem ustępują, a także osuszają powietrze, a niż ulega rozpadowi. Tak też będzie z obecnym niżem, który już zaczął się wypełniać, czyli wraz ze wzrostem ciśnienia powoli słabnąć. To oznacza kres opadów i nadciągającą poprawę pogody.
Oczywiście formacja cykloniczna (cyklonem nazywany jest każdy niż atmosferyczny) to tylko namiastka prawdziwych cyklonów tropikalnych szalejących nad międzyzwrotnikową strefą światowych oceanów. Potrafią one przynosić wiatry o prędkości nawet 250 kilometrów na godzinę (taka prędkość wiatru odnotowana została na terytorium Polski tylko na szczycie Kasprowego Wierchu i Śnieżki) i sumy opadów przekraczające 500 mm w ciągu doby (tyle spada na nasze miejscowości przez rok).
Podobne układy niżowe przynoszą nam ulewy i masowe podtopienia średnio raz na kilka lat. Ostatnio miały one miejsce na taką skalę kilkukrotnie wiosną i latem 2010 roku. Wtedy jednak doszło do powodzi, która na niektórych odcinkach Wisły okazała się największą w spisanej historii. Tym razem na szczęście tak tragicznie być nie powinno.
Źródło: TwojaPogoda.pl