Wciąż dają o sobie znać wulkany Agung na indonezyjskiej wyspie Bali oraz Mayon na Filipinach. Raz po raz emitują popioły oraz dwutlenek węgla i siarki. Z ich powodu okoliczne wioski opuściło kilkaset tysięcy mieszkańców, którzy nie wiedzą, kiedy wrócą do swych domów.
Tymczasem kilka dni temu informowaliśmy Was o nietypowej serii trzęsień ziemi, która nawiedziła południową część wyspy São Miguel na archipelagu Azorów na Atlantyku. Tamtejszy wulkan Furnas drzemie już od 388 lat, a nasilające się wstrząsy ziemi mogą świadczyć o tym, że jego pobudka zbliża się nieuchronnie.
Jesienią 1630 roku przez 2 miesiące emitował olbrzymie ilości popiołów i dwutlenku siarki, a także potoki magmy, która spływała i krzepła w wodach Atlantyku. Indeks eksplozywności wulkanicznej wyniósł wówczas 5. Wulkan wyprodukował kilka kilometrów sześciennych materiału. Tak silna erupcja zdarza się na świecie średnio tylko dwukrotnie w ciągu całego stulecia.
Nie brakuje opinii, że gwałtowna erupcja wulkanu Furnas mogłaby nie tylko zrujnować wyspę São Miguel, zamieszkiwaną przez 140 tysięcy ludzi, ale też wyzwolić tsunami, które mogłoby się rozejść po całym Atlantyku, uderzając w wybrzeża zachodniej Europy, wschodniej Ameryki Północnej, a także częściowo Afryki i Ameryki Południowej.
Groźnie też na Wyspach Kanaryjskich
Teraz równie niepokojące wieści płyną do nas z innego archipelagu położonego na Atlantyku, a mianowicie z Wysp Kanaryjskich, nad którymi góruje wulkan Cumbre Vieja. W ciągu ostatnich kilku dni sejsmolodzy z Instytutu National Geographic (IGN) odnotowali setki wstrząsów na wyspie La Palma. Trzęsienia są silniejsze niż w przypadku poprzedniego roju z października ubiegłego roku, który był pierwszym od 30 lat.
Głębokość ogniska trzęsień systematycznie zmniejsza się w trakcie roju, co świadczy o tym, że magma porusza się w górę, w kierunku powierzchni. Władze Wysp Kanaryjskich wezwały do pilnego spotkania Komitetu Naukowego ds. Oceny i Monitorowania Zjawisk Wulkanicznych, aby omówić aktualną sytuację z naukowcami i próbować przewidzieć, co może się zdarzyć w przyszłości. To już drugie takie spotkanie w ciągu ostatnich 4 miesięcy.
O nieuchronnie zbliżającej się erupcji wulkanu Cumbre Vieja świadczą nie tylko nasilające się wstrząsy ziemi, ale też powiększająca się szczelina w stożku wulkanicznym, która ma już średnicę 2 metrów. W przypadku spadnięcia stożka lub zapadnięcia się ściany wulkanu mogłoby powstać tsunami podobnych rozmiarów, jak w dalekiej przeszłości.
Badania geologiczne wykazały bowiem, że dawno temu wulkan wyzwolił tsunami wysokie na 200-600 metrów, a lokalnie nawet 900 metrów. W ciągu mniej niż 30 minut tsunami uderzyłoby w Maroko, po 2 godzinach w Portugalię, następnie po 4 godzinach w Irlandię i Francję, po 5 godzinach w Brazylię i wschodnią Kanadę, a po 6 godzinach w Wyspy Karaibskie i wschodnie wybrzeże Stanów Zjednoczonych.
Naukowcy w ostatnich latach, podczas prowadzonej kampanii pomiarowej, dowiedzieli się, że wulkan emituje nawet 1,5 tysiąca ton dwutlenku węgla w ciągu doby. To skutek procesów wulkanicznych zachodzących pod powierzchnią ziemi. To potwierdzenie, że wulkan nie wygasł, lecz tylko drzemie, a to oznacza, że może się zbudzić w każdej chwili.
Już dwa wulkany położone na Oceanie Atlantyckim, których aktywność rośnie, to niepokojące informacje, a co dopiero trzy. Islandzcy naukowcy poinformowali właśnie o serii ponad 1100 wstrząsów w obrębie wulkanu Tjörnes w rejonie wyspy Grimsey na Islandii. Drzemie on od 1868 roku i choć naukowcy nie widzą oznak jego budzenia się, to nasilające się wstrząsy uświadamiają nam, że kiedyś się zbudzi, a ten czas może być bliski.
Każdy z trzech wulkanów zagraża wyzwoleniem tsunami podczas erupcji, co może zagrozić wielu krajom położonym na wybrzeżach, w tym zachodniej Europie. Oby okazało się, że to jedynie pomruki śpiącego niedźwiedzia.
Źródło: TwojaPogoda.pl / Instytut National Geographic / Smithsonian Institution / The Watchers.