Wieczorem 31 stycznia na niebie zagości zjawisko astronomiczne, które ostatni raz było widoczne 31 marca 1866 roku, czyli 152 lata temu. Amerykanie mówią o nim "Super Blue Blood Moon", co przetłumaczyć można jako "Niebiesko-Krwawy Super Księżyc". Nazwa jest co najmniej zagadkowa, jednak bardzo łatwo ją rozwikłać. Otóż jest to nałożenie się na siebie kilku fenomenów.
Super Księżyc
Po pierwsze jest nim tzw. Super Księżyc, którego mianem określana jest jedna z pełni, podczas której nasz naturalny satelita znajduje się na tle roku najbliżej Ziemi. Księżyc jest wówczas o 14 procent większy i o 32 procent jaśniejszy niż zwykle podczas pełni. Dzieje się tak dlatego, że orbita Księżyca nie jest idealnym okręgiem lecz elipsą, w dodatku Ziemia nie jest położona w jej idealnym centrum.
To sprawia, że Księżyc znajduje się raz bliżej, a innym razem dalej naszej planety. Między najbliższym a najdalszym punktem dystans wynosi nawet 50 tysięcy kilometrów, co stanowi aż 4-krotność równikowej średnicy Ziemi. Tego dnia Księżyc znajdować się będzie w odległości niemal 359 tysięcy kilometrów od nas. Z powodu tej bliskości pływy morskie będą większe niż podczas zwyczajnej pełni.
Niebieski Księżyc
Po drugie będziemy mieć do czynienia z tzw. Niebieskim Księżycem (ang. Blue Moon). Tym mianem nazywa się drugą pełnię Księżyca w jednym miesiącu, co zdarza się średnio raz na 3 lata. Nie ma to w żadnym razie związku z barwą księżycowej tarczy.
Nazwa zaczerpnięta została z języka angielskiego, gdzie funkcjonuje powiedzenie "raz na niebieski Księżyc". U nas używane jest podobne powiedzenie, a mianowicie "raz na ruski rok", co ma oznaczać, że zjawisko to jest bardzo rzadkie.
Krwisty Księżyc
Po trzecie podczas tej pełni dojdzie do całkowitego zaćmienia Księżyca. Będzie ono widoczne w Ameryce Północnej, Azji i Australii. Szczególnie widowiskowo zaćmienie zapowiada się w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie i w krajach zachodniej Azji, gdzie Księżyc zaćmi się podczas swojego wschodu lub zachodu. Będzie miał wówczas barwę zbliżoną do krwi, stąd też nazwa Krwisty Księżyc (ang. Blood Moon).
Skąd bierze się charakterystyczna barwa naszego naturalnego satelity? Otóż wszystkiemu winna jest ziemska atmosfera. Promienie słoneczne w rzeczywistości są połączeniem wielu fal elektromagnetycznych o różnych długościach. To od ich długości zależy jaki kolor widzimy.
Najkrótsza jest fala światła niebieskiego, a najdłuższa czerwonego. Ta druga nie rozszczepia się w atmosferze, ponieważ cząstki powietrza są dla niej na tyle małe, że je omija. Dociera do powierzchni ziemi niemal w linii prostej, następnie się od niej odbija i opuszcza ziemską atmosferę. To co ma miejsce w atmosferze przypomina wówczas niezwykle intensywną barwę podczas zachodu Słońca.
Skoro w każdej sekundzie gdzieś Słońce zachodzi, to sumując liczbę takich zachodów, mamy efekt w postaci czerwonej aureoli wokół Ziemi. Świetnie to zjawisko jest widoczne podczas zaćmienia Księżyca z perspektywy powierzchni Księżyca. Wokół Ziemi, oświetlanej przez Słońce od tyłu, a więc od strony obserwatora pogrążonej w ciemności, roztacza się czerwona poświata. To właśnie ona podświetla ciemną tarczę Księżyca podczas zaćmienia.
Czerwień jest widoczna przez całą główną fazę zaćmienia Księżyca, ale ludzkie oko dostrzega ją dopiero w fazie maksymalnej i to przez krótki czas. Dzieje się tak dlatego, że nasze oczy nie widzą jednocześnie barw bardzo jasnych i ciemnych. Widzimy tylko jedną z nich, w zależności od tego, która ma większą powierzchnię.
Do momentu całkowitego zanurzenia się księżycowej tarczy w głównym cieniu Ziemi, barwa jasna przeważa nad ciemną, stąd widzimy tylko pobladnięcie Księżyca, ale czerwieni już nie widzimy. Zmienia się to podczas fazy maksymalnej, gdy ciemna barwa przeważa, wówczas zaczynamy dostrzegać czerwień, która osiąga maksimum nasycenia podczas apogeum zaćmienia.
Efekt ten zostanie spotęgowany tam, gdzie nasz naturalny satelita będzie podczas maksymalnej fazy zaćmienia znajdować się nisko nad horyzontem, gdzie dodatkowo na skutek złudzenia optycznego i gęstości atmosfery Księżyc będzie się wydawać większy niż zwykle jest wysoko na niebie.
Kiedy zobaczymy to zjawisko?
Wiemy już skąd się wzięła tak dziwaczna nazwa nadana temu zjawisku przez amerykańskich naukowców. Na koniec musimy Was jednak zmartwić. W Polsce tego fenomenu nie będzie nam dane zobaczyć, bo w momencie maksymalnej fazy zaćmienia Księżyc znajdować się będzie pod horyzontem. Wzejdzie dopiero, gdy kończyć się będzie faza półcieniowa.
Mimo to, jeśli pogoda na to pozwoli, warto obserwować Księżyc wschodzący w pełni, bo jak podczas każdej pełni nisko nad horyzontem będzie dużo czerwieńszy niż zazwyczaj. W dodatku druga pełnia w jednym miesiącu to nie lada gratka, zwłaszcza, że na kolejną pełnię poczekamy aż do marca, bo w lutym się jej nie doczekamy, po raz pierwszy od 19 lat.
Nie ma się jednak co martwić, bo kolejne całkowite zaćmienie Księżyca zobaczymy, a poczekamy na nie do 27 lipca. To będzie niesamowite widowisko, ponieważ do zaćmienia dojdzie podczas wschodu Księżyca. Ujrzymy dokładnie taki sam spektakl, jak za kilka dni Amerykanie, jeśli tylko aura dopisze.
Źródło: TwojaPogoda.pl / NASA.