Gdyby jazda trwała dłużej koala mogłaby się usmażyć żywcem. Jednak wszystko skończyło się szczęśliwie, niegroźnie ranne zwierzątko trafiło pod opiekę weterynarzy i szybko wróciło na ukochane drzewo.
Przerażająca wycieczka koali
Koala imieniem Kelly przeżył chwile grozy. Najprawdopodobniej chciał się ogrzać i wszedł pod nadkole samochodu, uczepiając się przedniej osi. Nie spodziewał się jednak, że będzie to zła decyzja. Kierowca spod sklepu odjechał z piskiem opon i dopiero po pokonaniu 15 kilometrów zorientował się, że ma nieproszonego pasażera. Podczas jazdy usłyszał nietypowe piski. Gdy się zatrzymał i zajrzał za koło, wyłoniła się głowa koali. Czuć było spaleniznę, bo futerko dzikiego zwierzaka nadpaliło się.