W ciągu kilku najbliższych dni w Alpach spadnie nawet od 200 do 400 mm wody, zarówno w postaci deszczu, jak i śniegu. To oznacza, że może dojść do katastrofalnych w skutkach powodzi, osunięć ziemi i lawin śnieżnych. Najtrudniejsza sytuacja będzie miała miejsce w północnych Włoszech, zachodniej Słowenii oraz południowej Szwajcarii i Austrii.

Front za frontem przynoszą nam największe ilości deszczu od wielu tygodni. Jedni na życiodajne krople wody czekali z utęsknieniem, a inni nie mogą się już doczekać, kiedy przestanie padać.

Tylko na krańcu północno-wschodnim niebo jest bezchmurne. Nad pozostałym obszarze zalegają chmury, miejscami całkowicie przysłaniające Słońce. W dodatku w pasie od Pomorza przez Kujawy po Ziemię Łódzką, Mazowsze i północną Lubelszczyznę przelotnie pada deszcz. Wiatr wieje z zachodu i południowego zachodu w porywach do 20-40 km/h. Temperatura wynosi od 1 stopnia na Suwalszczyźnie do 10 stopni nad morzem.

Październikowy śnieg poprószył w Bieszczadach.

Nie widać końca wahań ciśnienia, które przyprawiają meteopatów nie tylko o ból głowy. W tej chwili ciśnienie rośnie, ale po południu zacznie spadać. Do wieczora będzie niższe o 5 hPa. Barometry wskazują teraz od 1003 hPa (lekko obniżone) na północy do 1012 hPa (w normie) na południu kraju.

Na wschodnich krańcach kraju termometry pokazały dzisiaj w najcieplejszym momencie dnia zaledwie 6 stopni. To jak dotąd najniższa temperatura od początku tego sezonu w naszym kraju. Dla porównania jeszcze przed tygodniem było ponad 20 stopni w cieniu. Jednak nie ma się co martwić, za kilka dni wrócą bardzo wysokie temperatury i znów będzie 20 stopni.

Największe od 3 tygodni opady deszczu spowodowały masę kolizji i wypadków na drogach, zarówno w większych miastach, jak i na drogach ekspresowych. Skutek do olbrzymie korki. Współczujemy tym, którzy w drodze z pracy do domu będą jechać kilkadziesiąt minut dłużej niż zwykle. Pamiętajcie, aby zdjąć nogę z gazu i zachować ostrożność, bo drogi są śliskie, a za sprawą niekorzystnego biometu odczuwamy znużenie i rozkojarzenie, więc o stłuczkę nie trudno.

Do Polski napływa powietrze z dalekiego zachodu. To najniższe, które wędruje najbliżej powierzchni ziemi, pochodzi znad Islandii i Grenlandii. Nieco wyżej mamy do czynienia z masą docierającą znad północnej i północno-wschodniej części USA. Najwyżej płynie do nas powietrze z najdalszych regionów, aż z oddalonej o 8 tysięcy kilometrów zachodniej Kanady i południowej Alaski. Powietrze jest przejrzyste, czyste jak łza i świeże, dzięki czemu oddychamy swobodnie, bez smogu.

Już w weekend czeka nas zmiana czasu na zimowy, czego niektórzy z nas zapewne w ogóle nie zauważą, ale niestety jest też spora grupa osób, które będą z tego tytułu odczuwać nieprzyjemne konsekwencje.

Ostatnie dni mijają w Europie pod znakiem wyjątkowych zawirowań w pogodzie. W jednych miejscach sypie śnieg, a w innych temperatury sięgają 30 stopni. Jakby tego było mało, to jeszcze szaleją wichury, powodzie i pożary lasów.

Kolorowa jesień, choć trwa bardzo krótko, nie przestaje nas zachwycać. Przez kilka tygodni liście na drzewach mienią się żółcią pomarańczem i czerwienią. W promieniach jesiennego słońca przypominają złoto. Później opadają, a uroki tej pory roku można już tylko podziwiać na zdjęciach. Zobaczcie najpiękniejsze obrazy tej jesieni.

Polska wieś piękna jest o każdej porze roku. Tak wygląda jesienią.

Huragan Willa, który przez kilka dni wędrować w pobliżu zachodniego wybrzeża Meksyku, przyniósł ulewne deszcze, które spowodowały powodzie. Dzieła zniszczenia dopełniły też huraganowe wiatry, które połamały tysiące drzew i uszkodziły linie energetyczne, odcinają od prądu blisko 100 tysięcy odbiorców. Żywioł doprowadził do dramatycznych sytuacji. Jedną z nich możecie zobaczyć na poniższym nagraniu.

W Tatrach po raz drugi w tym sezonie spadło 20 cm świeżego śniegu. Biały puch przez chwilę prószył na Zakopane, jednak nie zdołał się utrzymać. Ratownicy górscy ostrzegają turystów, aby zachowali na szlakach szczególną ostrożność, ponieważ jest ślisko, a niski pułap chmur ogranicza widoczność do zera. Zobaczcie, jak wyglądał wczorajszy śnieżny dzień na Polanie Głodówka z panoramą Tatr.

Uwielbiamy przekazywać Wam świetne prognozy pogody, jednak te ostatnie zaskakują nawet meteorologów, którzy przecież widzieli już niemal wszystko. Czyżby koniec października i początek listopada miały nam przynieść wielki powrót babiego lata?

Tylko miejscami na wschodzie kraju pojawiają się niewielkie przejaśnienia. Na pozostałym obszarze jest pochmurno i deszczowo. Opady mają charakter przelotny, ale chwilami sporą intensywność. Wiatr wieje porywiście z zachodu, nad morzem do 60-70 km/h. Temperatura wynosi od 3 stopni na wschodzie do 12 stopni nad morzem.

Na skutek gwałtownej burzy, która przeszła nad Krasnodarem na południu Rosji, doszło do tzw. powodzi błyskawicznej. Przepływające przez miasto rzeki i strumienie gwałtownie wezbrały. Zaczęły wylewać i zatapiać drogi i zabudowania.

Czwartek nie przyniesie nam zdecydowanej poprawy pogody, ponieważ nad Bałtykiem przemknie kolejny niż, tym razem imieniem Tina. Przyniesie nam on porywisty wiatr, ale już nie tak niebezpieczny, jak w poprzednich dniach. Podmuchy mogą osiągać od 50 do 70 km/h, tylko nad morzem do 80 km/h. Nadal powinniśmy zachować ostrożność, a zwłaszcza unikać przebywania w pobliżu drzew. Nadal będzie padać, głównie na północy, wschodzie i w centrum. Temperatura sięgnie 10-12 stopni.

Ciśnienie w nocy spadło o około 10 hPa. W pierwszej połowie dnia nadal będzie spadać, zaś po południu i wieczorem powoli rosnąć. W tej chwili na barometrach mamy od 1004 hPa (lekko obniżone) na północy do 1015 hPa (w normie) na południu kraju.

Nasi koledzy z Info Meteo trzymają rękę na pulsie i wybrali się na Wyspę Nowakowską na Żuławach Elbląskich, gdzie porywisty wiatr z północnego zachodu spowodował tzw. cofkę, a więc cofanie się wód rzeki Elbląg, uchodzącej do Zalewu Wiślanego, z powrotem do koryta, co skończyło się podtopieniami. Choć mieszkańcy są przyzwyczajeni do tego zjawiska, za każdym razem powoduje ono sporo zamieszania.