FacebookTwitterYouTubeIstagramRSS

To najgorszy możliwy scenariusz dla Polski. Nikt tego nie wytrzyma

Jedna z wiązek amerykańskiego modelu pogodowego wskazuje na najgorszy możliwy scenariusz dalszego przebiegu zimy. Gdyby się on sprawdził, to mielibyśmy bardzo poważne problemy.

To oznacza intensywne mrozy. Fot. wxcharts.com
To oznacza intensywne mrozy. Fot. wxcharts.com

Większość modeli prognostycznych "nie widzi" powrotu mrozów i śniegu, przynajmniej do ostatniego tygodnia grudnia. Są też jednomyślne odnośnie kolejnych miesięcy zimy. Grudzień, styczeń i luty mają być według nich wyjątkowo ciepłe i niemal bezśnieżne.

Jednak niektóre wiązki, te najbardziej skrajne, wskazują na zupełnie inny przebieg zimy. Mowa o amerykańskim modelu CFS, który wskazuje na pewien bardzo niepokojący incydent, do którego miałoby dojść w połowie stycznia.

Przepis na śnieżyce i tęgie mrozy

Według realizacji tego scenariusza nad Polskę znad Syberii miałby spłynąć strumień lodowatego powietrza. Byłoby to możliwe, ponieważ nad wschodnią Europą znalazłby się układ niżowy, a nad Wyspami Brytyjskimi rozległy wyż baryczny.

Temperatury minimalne prognozowane na 21 stycznia. Fot. weatheronline.co.uk

Doszłoby tym samym do zamiany lokalizacji układów barycznych, ponieważ zwykle o tej porze wyż powinien być na wschodzie, a na zachodzie niż. Anomalia ta miałaby utrzymać się co najmniej dwa tygodnie, jeśli nie trzy, aż do pierwszego tygodnia lutego.

Najpierw podczas przejścia układu niżowego spadłyby olbrzymie ilości śniegu, nawet powyżej 20-30 cm, a miejscami ponad pół metra. Następnie doszłoby do gwałtownego ochłodzenia. Przez wiele dni nocami i o porankach temperatura spadałaby poniżej minus 20 stopni, a lokalnie do minus 30 stopni.

Nawet w najcieplejszym momencie dnia trzeba byłoby się liczyć z temperaturami nie wyższymi niż minus 15 stopni. Tęgie mrozy dotarłyby jednak znacznie dalej na zachód i południe Europy, przynosząc zimę jakiej nie było w Polsce co najmniej od 13 lat.

Musielibyśmy podkręcić ogrzewanie, co mocno uderzyłoby nas po kieszeni. Doszłoby też do poważnych problemów w ruchu drogowym, kolejowym i lotniczym. Łamiące się pod ciężarem śniegu gałęzie zrywałyby linie energetyczne i pozbawiały nas prądu i ogrzewania.

Bez prawdziwej zimy od kilkunastu lat

Chociaż realizacja tego skrajnego scenariusza jest mało prawdopodobna, to jednak nie można jej całkowicie wykluczyć, chociażby mając na uwadze to, co spotkało nas kilkanaście lat temu, a o czym większość z nas już zdążyła zapomnieć.

Nie pamiętamy, jak wyglądały zimy przed tym, jak mocno się ociepliły. W latach 2010-2013 pokazywały nam naprawdę srogie oblicze. Wielokrotne blokady cyrkulacji ściągały siarczyste mrozy poniżej minus 20 stopni, a kumulacja pokrywy śnieżnej przekraczała miejscami pół metra wysokości.

Wysokość pokrywy śnieżnej prognozowana na 21 stycznia. Fot. weatheronline.co.uk

Podobnie było w styczniu 2006 roku, gdy według danych IMGW-PIB w Toruniu odnotowano aż minus 32 stopnie. Była to druga najniższa temperatura odnotowana w tym mieście w całej serii pomiarowej, czyli od 1951 roku.

Źródło: TwojaPogoda.pl

prognoza polsat news