Nad Morskie Oko jeździli głównie mieszkańcy Podhala, zakopiańscy turyści piesi szukający alternatywy dla spaceru, a także kolarze treningowi, którzy wykorzystywali szlak do budowania kondycji wytrzymałościowej. W latach 70. i 80. trasę pokonywały nawet grupy zorganizowane, a w weekendy można było spotkać dziesiątki rowerów sunących wzdłuż doliny, co dodawało dynamiki spokojnemu krajobrazowi.
Trasa do Morskiego Oka, licząca około 9 kilometrów, to szeroka, asfaltowa droga wijąca się doliną Rybiego Potoku, otoczona malowniczymi widokami na granitowe szczyty i gęste lasy świerkowe. Zaczyna się w Palenicy Białczańskiej, gdzie parkingi i schroniska witają turystów, a kończy nad brzegiem jeziora, otoczonego urwiskami Mięguszowieckich Szczytów.
Po drodze mijane są kaskady wodospadów, mostki nad strumieniami i polany, gdzie pasą się owce, a w tle majaczą turnie jak Rysy czy Mnich. To nie jest dziki szlak górski, lecz wygodna, utwardzona ścieżka, idealna dla rowerów szosowych i górskich, z minimalną liczbą zakrętów i bez ekstremalnych przeszkód terenowych, co przez lata czyniło ją przyjazną dla początkujących, ale też kusząca dla tych, którzy chcieli rozpędzić się do wyższych prędkości.
Nachylenie trasy jest stosunkowo łagodne jak na warunki tatrzańskie, z średnim spadkiem około 5-6 procent, choć miejscami osiąga do 10 procent na krótszych podjazdach, co wymagało solidnej kondycji, ale nie było przeszkodą dla regularnie trenujących.
Cały dystans wznosi się o około 500 metrów n.p.m., co sprawia, że podjazd zajmował średnio 45-60 minut na rowerze, w zależności od tempa. Zjazdy były płynne i przyjemne, z prędkościami dochodzącymi do 30-40 km/h, co niestety stało się źródłem problemów.
Zakaz jazdy rowerem już od 30 lat
Rowerzyści często ignorowali zalecane limity 10-15 km/h, co prowadziło do niebezpiecznych sytuacji w zatłoczonej dolinie. Od sierpnia 1996 roku jazda rowerem do Morskiego Oka jest całkowicie zakazana, co położyło kres tej tradycji i stało się jednym z najbardziej kontrowersyjnych regulaminów Tatrzańskiego Parku Narodowego.
Morskie Oko jest przepiękne. Fot. TwojaPogoda.plDecyzja dyrektora TPN wynikała z serii groźnych wypadków. Latem 1996 roku odnotowano aż 9 kolizji rowerowo-pieszych, w tym ciężkie urazy u dzieci. Jedno z nich doznało połamania żeber i wstrząsu mózgu po zderzeniu z pędzącym rowerzystą.
Rosnąca frekwencja turystyczna sprawiła, że wąska droga stała się pułapką, gdzie piesi, w tym rodziny z dziećmi i starsi wędrowcy, nie mieli szans na uniknięcie kolizji. Zakaz, egzekwowany karami do 500 zł, obowiązuje już prawie 30 lat, promując bezpieczeństwo i ochronę przyrody, choć rowerzyści nadal kuszą się na nielegalne próby.
W ostatnich latach Tatry przeżywają prawdziwe oblężenie. Szlak do Morskiego Oka przemierza nawet kilka milionów turystów. Nie sposób sobie wyobrazić, że piechurów będą mijać rowery osiągające olbrzymie prędkości. Czasy rowerowych eskapad w tej części Tatr przeminęły więc bezpowrotnie.
Jest legalna trasa rowerowa tuż obok
Rowerem legalnie można dojechać jedynie do parkingu w Palenicy Białczańskiej. Wystarczy jednak wrócić do ronda w Łysej Polanie, a następnie wjechać na szlak rowerowy po stronie słowackiej, wiodący przez Dolinę Białej Wody, położoną równolegle do Doliny Rybiego Potoku, aby móc pokonać 20 kilometrów w dwie strony i zachwycać się nie mniej pięknymi krajobrazami Tatr.
Rowerem można dojechać aż do serca doliny, gdzie znajduje się polana pod Wysoką. Dolina Białej Wody to jedna z najbardziej dzikich i malowniczych dolin Tatr Wysokich, oferując rowerzystom prawdziwą oazę pierwotnej natury.
W Tatrach, zarówno po stronie polskiej, jak i słowackiej, jest mnóstwo tras rowerowych, niezwykle malowniczych i zarazem przyjaznych nawet początkującym rowerzystom. Te najpiękniejsze wiodą na Halę Gąsienicową oraz do Doliny Chochołowskiej i Doliny Jaworowej.
Źródło: TwojaPogoda.pl


