FacebookTwitterYouTubeIstagramRSS

Nad Polską rozbłysła Gwiazda Lucyfera. Wielu na nią czekało

Tuż przed wschodem Słońca dość nisko nad horyzontem można dostrzec gołym okiem planetę, która w Starym Testamencie nazywana jest Gwiazdą Lucyfera. Wielu miłośników rozgwieżdżonego nieba czekało, aby ją zobaczyć.

Wenus można zobaczyć przed świtem. Fot. Pixabay.
Wenus można zobaczyć przed świtem. Fot. Pixabay.

W drodze do pracy, mniej więcej 45 minut przed wschodem Słońca, a więc w zależności od regionu między godziną 4:00 a 4:30, zachęcamy do spojrzenia na wschodnie niebo. Nisko nad horyzontem dostrzeżemy bardzo jasną „gwiazdę”.

W rzeczywistości nie będzie to wcale prawdziwa gwiazda, lecz planeta, i to nie byle jaka, bo najjaśniejsza na ziemskim niebie. Mowa oczywiście o Wenus, która nazywana jest Jutrzenką lub Gwiazdą Poranną, bo zapowiada zbliżający się świt.

W starotestamentowej Księdze Izajasza (Iz 14:12) Gwiazda Poranna w tradycji łacińskiej została przetłumaczona jako Lucyfer, czyli ten, który niesie światłość. Werset ten jest częścią metaforycznego opisu upadku króla Babilonu, porównanego do spadającej gwiazdy.

Tak wygląda planeta Wenus. Fot. JAXA.

Wenus jest jednak znana też jako Bogini Miłości. Warto na nią spojrzeć, ponieważ na prawo od niej znajdziemy kolejną planetę, tym razem Władcę Pierścieni, czyli Saturna. 24 maja Wenus spotka się z wąskim sierpem Księżyca zbliżającego się do nowiu.

Co wiemy o planecie Wenus?

Wenus jest naszą planetarną sąsiadką oddaloną o zaledwie 40 milionów kilometrów. Uważana jest za najgorętszą i najbardziej burzową planetę w całym Układzie Słonecznym, gdzie padają deszcze kwasu siarkowego i sączy się rozżarzona lawa.

Naukowcy nazywają ją siostrą lub bliźniaczką naszej planety, ze względu na to, że podobnie jak Ziemia, jej średnica wynosi około 12 tysięcy kilometrów. Wenus zaraz po Marsie jest najlepiej zbadaną planetą, bo wysłaliśmy na nią najwięcej sond.

Artystyczna wizja powierzchni planety Wenus. Fot. NASA.

To właśnie dzięki nim dowiedzieliśmy się, jak bardzo jest to niesprzyjający życiu świat. Europejska sonda kosmiczna Venus Express potwierdziła wcześniejsze obserwacje teleskopowe, że Wenus spowita jest bardzo grubą warstwą chmur kwasu siarkowego, które barwią ją na jasnożółty kolor, a przy tym generują wyładowania.

Analizy wykazały, że piorunów bije tam dużo więcej niż na Ziemi. Dla porównania na naszej planecie jest ich w ciągu każdej godziny około 350 tysięcy. Jednak amatorzy błyskawic szybko na Wenus nie polecą, bo czyhają tam na nich zabójcze zjawiska.

Żar, kwas siarkowy i miażdżące ciśnienie

Jednym z nich jest niewątpliwie astronomiczna temperatura, która dochodzi do 500 stopni. Jest wystarczająco gorąco, aby ołów zaczął się roztapiać. Naprawdę niewiele jest materiałów, z których można byłoby wykonać statek kosmiczny, który osiadłby na powierzchni Wenus.

Pierwsze w historii zdjęcie powierzchni Wenus wykonane przez lądownik Wenera-13 w 1982 roku. Fot. Roskosmos.

Wenus jest najgorętszą planetą w Układzie Słonecznym, gorętszą nawet od Merkurego, który znajduje się bliżej Słońca. Tak wysoka temperatura jest spowodowana przez efekt cieplarniany, który powstaje, ponieważ związki chemiczne atmosfery Wenus blokują emisję promieniowania na długości fal podczerwonych.

Niektórzy naukowcy są zdania, że to co ma miejsce obecnie na Wenus, to przyszłość naszej planety, gdyż podobnie jak nasza siostra, mamy poważny problem z gazami cieplarnianymi, powodującymi globalne ocieplenie. Powierzchnię planety stanowią przeważnie obszary równinne pełne wulkanów i wszechobecnej lawy.

Jeśli astronautów nie zabije temperatura i deszcze kwasu siarkowego, to mogą oni paść ofiarami bardzo wysokiego ciśnienia, aż 93 razy wyższego niż na Ziemi, które dosłownie zmiażdżyłoby ciało amatora burz, a co dopiero statek kosmiczny.

Źródło: TwojaPogoda.pl / NASA.

prognoza polsat news