Naturalne trzęsienia ziemi w Sudetach są rzadkim zjawiskiem. Dochodzi do nich raz na kilka lub kilkanaście lat i zazwyczaj są słabe, nie powodują żadnych zniszczeń. Dla geologów są wskazówką, że pod ziemią w skałach dochodzi do naprężeń, które są raz po raz uwalniane.
Proces ten kończy się wyzwoleniem fal sejsmicznych, które docierają do powierzchni ziemi w postaci drżenia. Tak właśnie stało się w poniedziałek (11.02) o godzinie 10:53 w rejonie Masywu Śnieżnika. Epicentrum trzęsienia ziemi o sile M2.3 znajdowało się na południowo-wschodnich stokach, pod stronie czeskiej.
Odczuwano je w promieniu do 20 kilometrów od epicentrum, a więc na Ziemi Kłodzkiej i przyległych obszarach Czech. Ściany i szyby w oknach drżały w Stroniu Śląskim, Lądku-Zdroju, Kletnie oraz po stronie czeskiej w Stříbrnicach i Starym Mieście pod Śnieżnikiem.
Czy będą kolejne trzęsienia ziemi?
Wstrząs nie spowodował szkód, ale zaniepokoił mieszkańców. Na szczęście nie są spodziewane wstrząsy wtórne, nie ma też zagrożenia, że wkrótce dojdzie do silniejszego trzęsienia. Mieszkańcy mogą spać spokojnie.
Polskę też nawiedzały potężne trzęsienia ziemi, które rujnowały miasta. Czy mogą się powtórzyć?
Zarówno w Sudetach, jak i Karpatach trzęsienia na tle przeszłości zdarzały się, niekiedy były bardzo silne. Jeszcze kilkaset lat temu potrafiły powodować olbrzymie zniszczenia i rujnować całe miasta. Ostatnie tak niszczące wstrząsy występowały przeszło stulecie temu.
Jednak słabsze wstrząsy też były niebezpieczne. Od 29 czerwca do 6 sierpnia 1992 oraz od 1 do 3 marca 1993 roku spowodowały w Krynicy-Zdroju w nielicznych budynkach zauważalne szkody.
Źródło: TwojaPogoda.pl / USGS.