Trwa wielkie sprzątanie na zalanych terenach południowej Polski. Fala powodziowa naniosła olbrzymią ilość najróżniejszych śmieci, które stały się łatwą pożywką dla szczurów. Usuwanie tych odpadów jest obecnie priorytetem, aby zapobiec możliwemu rozprzestrzenianiu się chorób.
Najgorzej jest nad brzegami Nysy Kłodzkiej i jej mniejszych dopływów, przez które przetoczyło się istne tsunami po przerwaniu zapór wodnych. Najniżej położone części Lądka Zdroju, Stronia Śląskiego, Kłodzka, Nysy, Lewina Brzeskiego i Skorogoszczy znalazły się pod wodą.
Szczury zakradają się nocami do domów
Szkód jest tak dużo, że nie sposób w kilka tygodni usunąć je wszystkie. Mieszkańcy wraz z wojskiem i wolontariuszami dwoją się i troją, aby jak najszybciej pozbyć się odpadów z najbardziej newralgicznych miejsc, gdzie mieszkają ludzie.
Ci skarżą się, że żerujące po nocach szczury w zastraszających ilościach, nie pozwalają im spokojnie spać i zbierać sił przed kolejnym pracowitym dniem. Gryzonie przeraźliwie piszczą, a wraz z nasilającymi się chłodami coraz chętniej zakradają się do domów, gdzie jest cieplej.
Istnieją obawy, że mogą roznosić groźne dla człowieka i zwierząt domowych choroby. Podobnie było też na terenach powodziowych w 2010 i 1997 roku. Wtedy zalany Wrocław został okrzyknięty miastem śmieci i szczurów. Plaga gryzoni trwała miesiącami. Oby tym razem szybko się skończyła.
Kolejny kataklizm w Polsce. Spadną tony wulkanicznego popiołu
Źródło: TwojaPogoda.pl