FacebookTwitterYouTubeIstagramRSS

Islandzkie wulkany - czy zepsują nam wakacje w 2024 roku?

Islandia, wyspa położona na styku dwóch płyt tektonicznych, znana jest z aktywności wulkanicznej. W ostatnich miesiącach doszło tam do kilku erupcji, które wpłynęły na ruch lotniczy w Europie. Czy tegoroczne wakacje mogą być zagrożone przez kolejne wybuchy? Sprawdźmy, co mówią na ten temat eksperci.

Fot. Freepik
Fot. Freepik

Aktywne wulkany Islandii: zagrożenie, którego nie można bagatelizować

Na Islandii znajduje się ponad 30 aktywnych systemów wulkanicznych, z czego kilka stanowi potencjalne zagrożenie dla Europy. Do najbardziej znanych należą:
● Grimsvotn (isl. Grímsvötn) - najaktywniejszy islandzki wulkan, który wybucha średnio co 5-10 lat. Ostatnia erupcja miała miejsce w 2011 roku i spowodowała zakłócenia w ruchu lotniczym.
● Hekla - jeden z najbardziej nieprzewidywalnych wulkanów, którego erupcje następują w nieregularnych odstępach czasu. Ostatni wybuch nastąpił w 2000 roku.
● Katla - ukryty pod lodowcem wulkan, który wybucha średnio co 40-80 lat. Ostatnia duża erupcja miała miejsce w 1918 roku, więc kolejna jest spodziewana w najbliższych latach.
● Bardarbunga (isl.Bárðarbunga) - rozległy system wulkaniczny, którego ostatnia erupcja w 2014 roku trwała pół roku i utworzyła największe pole lawowe od czasu osadnictwa na Islandii.

Niedawne erupcje na Islandii i ich konsekwencje

W ostatnich miesiącach Islandia doświadczyła kilku erupcji wulkanicznych, które miały wpływ na ruch lotniczy w Europie. W grudniu 2023 roku doszło do wybuchu w systemie Sundhnukagigar na półwyspie Reykjanes. Erupcja trwała kilka tygodni i spowodowała emisję znacznych ilości dwutlenku siarki, który dotarł nad kontynent.

Kolejna nastąpiła w marcu 2024 roku w tym samym rejonie. Tym razem wulkan był aktywny przez ponad dwa tygodnie, a chmura gazów wulkanicznych rozprzestrzeniła się nad północną Europą. Choć erupcje te nie spowodowały poważnych utrudnień w podróżowaniu, to pokazały, że islandzkie wulkany wciąż stanowią spore zagrożenie.

Najbardziej dotkliwym przykładem wpływu islandzkiego wulkanizmu na Europę była erupcja Eyjafjallajokull w 2010 roku. Chmura pyłu wulkanicznego sparaliżowała ruch lotniczy na kilka tygodni, powodując ogromne straty ekonomiczne i utrudnienia dla podróżnych. Choć od tego czasu systemy monitoringu i reagowania zostały ulepszone, to ryzyko podobnego scenariusza wciąż istnieje.

Czy islandzkie wulkany zepsują nam tegoroczne lato?

Eksperci uspokajają, że prawdopodobieństwo poważnych erupcji w najbliższych miesiącach jest niewielkie, jednak kilka wulkanów znajduje się pod baczną obserwacją naukowców.

Jednym z nich jest Grimsvotn, którego ostatnia erupcja miała miejsce 11 lat temu. Wulkan ten charakteryzuje się dość regularnymi wybuchami, więc kolejny jest spodziewany w bliskiej przyszłości, jednak precyzyjne przewidzenie daty erupcji nie jest możliwe.

Niepokój budzi także Hekla, który w przeszłości wybuchał często bez wyraźnych znaków ostrzegawczych. Ostatnia erupcja miała miejsce 24 lata temu, co jest najdłuższym okresem spoczynku w znanej historii tego wulkanu. Naukowcy bacznie monitorują jego aktywność sejsmiczną i deformacje terenu.

Katla, choć uznawana za „tykającą bombę zegarową”, nie wykazuje obecnie niepokojących symptomów. Jej ostatnie wybuchy następowały w odstępach 40-80 lat, więc kolejna duża erupcja jest nieunikniona w dłuższej perspektywie czasowej. Sporo wskazuje jednak na to, że w przypadku tego wulkanu ryzyko wybuchu latem 2024 roku ryzyko jest co najwyżej umiarkowane.

Choć nie można całkowicie wykluczyć wielkiej erupcji wulkanicznej na Islandii podczas tegorocznych wakacji, to prawdopodobieństwo poważnych utrudnień w podróżowaniu szacowane jest jako niewielkie. Tamtejsze służby monitorują aktywność sejsmiczną i są przygotowane na różne scenariusze.

Faktem jest jednak, że turyści powinni śledzić komunikaty i liczyć się z możliwością rewizji planów urlopowych.

Źródło: Vedur.is / opracowanie własne.

prognoza polsat news