Człowiek przyspiesza zmiany klimatyczne, w tym globalne ocieplenie, emitując olbrzymie ilości gazów cieplarnianych. W 70 procentach składa się na nie spalania paliw kopalnych, w 25 procentach karczowanie lasów, a w 5 procentach produkcja cementu.
Jednak jak się okazuje dokładamy się do tego również oddychając. Naukowcy z Brytyjskiego Centrum Ekologii i Hydrologii w Edynburgu wykazali, że ludzkie płuca są niczym miniaturowe fabryki gazów cieplarnianych, bo poza dwutlenkiem węgla wydychamy także metan i podtlenek azotu.
Te dwa ostatnie gazy są szczególnie niebezpieczne, ponieważ w przeciwieństwie do dwutlenku węgla nie są one pochłaniane przez roślinność i przetwarzane na tlen. Mają więc wolną drogę do nasilania zmian klimatycznych.
Naukowcy dowiedli, że największe ilości metanu, czyli gazu, który jest wielokrotnie gorszy dla globalnego ocieplenia niż dwutlenek węgla, najczęściej wydychały kobiety w wieku powyżej 30. roku życia.
Metan w naszym organizmie powstaje za sprawą metanogenów, mikroorganizmów żyjących w przewodzie pokarmowym. Z kolei podtlenek azotu jest produktem ubocznym działalności bakterii w jelitach i jamie ustnej. Gazy te dostają się do krwioobiegu, skąd są wydychane.
Najwięcej gazów emitują weganie?
Naukowcy podkreślają też, że równie niebezpieczne dla zmian klimatycznych są też gazy produkowane w systemie wydalniczym. Co ciekawe, największe ilości szkodliwego metanu emitowane są przez osoby na diecie roślinnej.
Dzieje się tak dlatego, bo strączki i zboża są źródłem oligosacharydów, czyli węglowodanów, które nie są trawione przez enzymy. Żywią się nimi bakterie w jelicie grubym, a efektem ubocznym jest wzmożona produkcja gazów.
Słyszeliśmy już o próbach zakładania specjalnych zbiorników odprowadzających gazy emitowane przez bydło. W sieci można znaleźć mnóstwo komentarzy dotyczących efektów badań brytyjskich naukowców. Niektórzy zastanawiają się, czy badacze czasem nie zakażą nam oddychać i mieć „wiatry”.
Źródło: TwojaPogoda.pl / Nature.