FacebookTwitterYouTubeIstagramRSS

Półnagi mężczyzna znaleziony w głębokiej hipotermii na Babiej Górze. Co tam robił?

Ratownicy górscy przez przypadek znaleźli na szczycie Babiej Góry półnagiego, głęboko wychłodzonego mężczyznę. Niewiele dzieliło go od śmierci. Co tam robił?

Akcja ratowania „morsa” na Babiej Górze. Fot. Facebook / Grupa Beskidzka GOPR.
Akcja ratowania „morsa” na Babiej Górze. Fot. Facebook / Grupa Beskidzka GOPR.

W czwartek (14.12) podczas rutynowego patrolu rejonu Babiej Góry w Beskidzie Żywieckim, ratownicy GOPR-u natknęli się na leżącego w zaspie mężczyznę. Miał na sobie jedynie krótkie spodenki, cienką czapkę, rękawiczki i buty do biegania.

Szybko okazało się, że próbował „morsowania na sucho”, wystawiając się na działanie bardzo niskiej temperatury, bez konieczności wchodzenia do lodowatej wody. Lekkomyślny mężczyzna znajdował się w trzeciej fazie hipotermii.

Był bliski utraty przytomności i słabo reagował na próby kontaktu. Ratownicy wykorzystali swój ekwipunek, by podtrzymać jego funkcje życiowe. Rozłożyli namiot ratunkowy, w którym stopniowo ogrzewali mężczyznę (własnym ciałem, dodatkową odzieżą, ogrzewaczami chemicznymi oraz ciepłymi napojami).

Akcja ratowania „morsa” na Babiej Górze. Fot. Facebook / Grupa Beskidzka GOPR.

Po 2 godzinach przewieziono go na noszach na Przełęcz Brona, skąd opuszczono na linach do Biwaku Zapałowicza, a następnie przetransportowano skuterem z przyczepą na Markowe Szczawiny, gdzie przejęła go karetka GOPR i Zespół Ratownictwa Medycznego.

Cała wyprawa ratunkowa trwała blisko 4 godziny i wymagała udziału 15 ratowników. Mężczyzna wbiegł na szczyt Babiej Góry przy zawiei śnieżnej, ograniczonej widoczności i w niskiej temperaturze, w dodatku przy drugim stopniu zagrożenia lawinowego.

Akcja ratowania „morsa” na Babiej Górze. Fot. Facebook / Grupa Beskidzka GOPR.

Chociaż ratownicy górscy starają się nie oceniać zachowań turystów i nie komentować przyczyn wypadków, to jednak w tym przypadku musieli stanowczo podkreślić nieodpowiedzialne zachowanie mężczyzny, które z pewnością mogło kosztować go życie.

Turysta był sam, nie poinformował nikogo o swojej sytuacji, nie posiadał jakiejkolwiek odzieży i wyposażenia, które mogłoby pomóc mu się ogrzać. Wybrał się na Babią Górę w bardzo trudnych warunkach.

Prawdopodobnie błądził w kopule szczytowej przez dłuższy czas i wychłodził się na tyle, że jego stan świadomości nie pozwalał już na wezwanie pomocy pomimo, że posiadał ze sobą telefon.

Z informacji uzyskanych przez ratowników wynika, że turysta był doświadczonym „morsem”. Kompletował w tym stylu szczyty górskie od dłuższego czasu. Był już też wcześniej na Babiej Górze. Jego historia powinna być dla nas przestrogą.

Źródło: TwojaPogoda.pl / Grupa Beskidzka GOPR.

prognoza polsat news