FacebookTwitterYouTubeIstagramRSS

Zbudowali miasto na granicy płyt kontynentalnych. Teraz ich domy zapadają się pod ziemię

Tysiące mieszkańców musiało opuścić Grindavik na Islandii, bo domy i drogi zaczęły się rozpadać. Okazało się, że miasto wzniesiono na granicy płyt kontynentalnych i teraz grozi mu zniszczenie na skutek erupcji wulkanu. Jak to możliwe?

Olbrzymia rozpadlina dzieli Grindavik na pół. To styk dwóch płyt kontynentalnych. Fot. Twitter / RUV.
Olbrzymia rozpadlina dzieli Grindavik na pół. To styk dwóch płyt kontynentalnych. Fot. Twitter / RUV.

To, co dzieje się od kilku dni w Grindaviku na Islandii, przypomina scenariusz filmu katastroficznego. Ponad 4 tysiące mieszkańców, w tym znaczna społeczność polskiej polonii, musiało w pośpiechu opuścić swoje domy.

Wulkan, który w ostatnich latach dawał o sobie znać w postaci malowniczych erupcji, zaczął zagrażać okolicznym mieszkańcom. Uaktywnił się bowiem uskok wiodący wzdłuż dwóch ścierających się ze sobą płyt kontynentalnych.

Dzieli on Grindavik na pół. Jeszcze kilkadziesiąt lat temu nikt przy zdrowych zmysłach nie chciałby w tym miejscu zbudować swojego domu, bo na dystansie kilkudziesięciu kilometrów ciągnęła się olbrzymia rozpadlina, świadcząca o niespokojnym charakterze tego obszaru.

Jednak w ostatnich latach, wraz z gwałtownym rozwojem miasta, szczeliny w ziemi zostały załatane betonem i asfaltem, a deweloperzy zbudowali nową część miasta z domami, centrami handlowymi i szpitalem.

Ludzie wprowadzali się do domów nie mając pojęcia, że pod podłogą przebiega uskok, który może ich w każdej chwili pochłonąć. Powyżej, na porównawczych zdjęciach satelitarnych z 1957 i 2023 roku widać, jak na dłoni, że uskok dzieli jedno ze skrzyżowań na pół.

Po jego prawej stronie znajduje się Płyta Euroazjatycka, a po lewej Płyta Amerykańska. Z rozpadliny wydobywają się chmury trujących oparów siarki, a w każdej chwili mogą też wystrzelić fontanny lawy. Jeśli dojdzie do wybuchu, to przynajmniej część miasta przestanie istnieć.

Mieszkańcy są zrozpaczeni, ponieważ na swoich oczach tracą dobytek całego życia i bezpieczne schronienie. Pytają, dlaczego władze o niczym ich nie poinformowały, dlaczego zezwoliły na budowę w tym miejscu i dlaczego nie pytały o zdanie geologów.

Okazuje się, że rozpadlina powstała prawie 2500 lat temu i od tamtego czasu nie dawała o sobie znać, dlatego, podobnie jak to ma miejsce w Japonii, zdecydowano się ją zasypać i zabudować. Pech chciał, że uaktywniła się właśnie teraz, choć mogła przecież za kolejne setki, a nawet tysiące lat.

Źródło: TwojaPogoda.pl

prognoza polsat news