Niewielu zwraca na to uwagę, ale długość wschodów i zachodów Słońca zmienia się na tle całego roku. Obecnie mamy jeden z dwóch okresów, kiedy przebiegają one najszybciej. Dzieje się tak zawsze w okolicach równonocy.
Pierwszą mieliśmy na wiosnę, a więc 20 marca, a drugą obchodziliśmy zaledwie przed kilkoma dniami, gdy zaczęła się astronomiczna jesień, 23 września. Jako, że Słońce w tych dniach wyłania się dokładnie zza wschodniego horyzontu, a chowa się za zachodni horyzont, jego wschód i zachód ma miejsce pod kątem 90 stopni.
Od momentu gdy dolna część tarczy dotknie linii horyzontu do chwili całkowitego zniknięcia Słońca (i odwrotnie podczas wschodu) mija zaledwie 199 sekund. Szybszych zachodów i wschodów Słońca w tym roku już nie doświadczymy.
Za sprawą tego zjawiska zmrok zapada błyskawicznie, podobnie jak następuje świt. Z biegiem dni Słońce będzie zachodzić i wschodzić pod coraz to mniejszym kątem, a więc żeby schowało się lub wyłoniło zza horyzontu musi minąć więcej czasu.
Najpowolniejsze wschody i zachody Słońca mamy corocznie w okolicach przesilenia. Do najbliższego dojdzie 22 grudnia, kiedy rozpocznie się astronomiczna zima, a na drugie poczekamy pół roku do początku lata, czyli 21 czerwca.
W tym okresie od momentu dotknięcia horyzontu pierwszym fragmentem tarczy i całkowitego schowania się lub wyłonienia Słońce potrzebuje 261 sekund, a więc o całą minutę więcej niż ma to miejsce podczas równonocy. Różnica wydaje się nieduża, ale jednak istnieje.
Źródło: TwojaPogoda.pl