Kalima to pustynny pył i piasek unoszony przez porywisty wiatr znad rozległych obszarów Sahary i przenoszony tysiące kilometrów, zarówno nad otwarte wody Atlantyku w kierunku Karaibów, jak i przez Morze Śródziemne nad Europę.
Z czasem dociera aż nad Polskę, zimą, gdy barwi śnieg na pomarańczowo, i latem, gdy spada wraz z deszczem. Jak dowodzą naukowcy na łamach elPeriodico, opady te mogą być radioaktywne, ponieważ wraz z pyłem spadają też promieniotwórcze pierwiastki.
Doszukano się wśród nich m.in. izotopu cezu-137, berylu i ołowiu. Znajdują się one w saharyjskim piasku od lat 60, ubiegłego wieku, kiedy Francja dokonała nad algierską częścią Sahary co najmniej 17 kontrolowanych wybuchów nuklearnych.
Jednak w powietrzu wciąż krążą napromieniowane pyły z amerykańskich i sowieckich prób jądrowych z lat 50. i 60. ubiegłego stulecia, przeprowadzonych w różnych regionach świata, oraz izotopy cezu z Czarnobyla i Fukushimy, gdzie w elektrowniach doszło do wypadków jądrowych.
Chociaż radioaktywność pyłu saharyjskiego nie jest duża i nie powoduje bezpośredniego zagrożenia dla naszego zdrowia, to jednak sam pył może nas dusić, ograniczać widoczność, odcinać promieniowanie słoneczne i zakłócać pracę fotowoltaiki.
Potwierdza to Państwowa Agencja Atomistyki, według której nawiewanie saharyjskiego pyłu jest zjawiskiem cyklicznym. Ilość izotopów promieniotwórczych jest w nim niewielka i nie stanowi on zagrożenia radiologicznego dla zdrowia i życia ludzi oraz dla środowiska.
Źródło: TwojaPogoda.pl / elDiario.