To, jakiego rodzaju opad spada na ziemię, zależy od temperatury panującej w chmurach oraz w warstwie powietrza między chmurami a gruntem. Czasem zdarza się, że wysoko wśród chmur temperatura jest dodatnia, a przy powierzchni ziemi ujemna. Częściej jest jednak na odwrót.
Zanim kropla deszczu lub płatek śniegu na nas spadnie, musi przebyć sporą drogę, najczęściej kilka, ale zdarza się, że nawet kilkanaście kilometrów. W międzyczasie niektóre z nich wyparowują, inne powiększają swoje rozmiary lub wielokrotnie zmieniają postać.
Po weekendzie chwilowo ochłodziło się, nad Polskę spłynęła wilgotna masa polarno-morska, która sprawiła, że zaczęło na nas padać niemal wszystko, od deszczu przez deszcz ze śniegiem i śnieg aż po grad i krupę śnieżną.
To ostatnie zjawisko, świetnie widoczne na powyższym nagraniu, jest szczególnie interesujące, bo zdarza się nieczęsto. To kuliste, nieprzeźroczyste ziarenka lodowe w pełni porowate (przypominające styropian), które przy kontakcie z powierzchnią ziemi odbijają się. Zazwyczaj towarzyszy im deszcz.
Są mniejsze i bielsze od gradu, stąd można je od niego odróżnić. Grad, który najczęściej możemy spotkać w ciepłej porze roku, np. podczas gwałtownej burzy, to bryłki lodu czasem osiągające od kilku do nawet kilkunastu centymetrów.
Unoszą się one w chmurze burzowej za sprawą silnych prądów powietrznych, z czasem łącząc się w większe formacje z innymi drobnymi bryłkami lodowymi i dopiero wówczas spadają na ziemię z ulewnym deszczem.
Źródło: TwojaPogoda.pl